Jaskiniowa Noc Sylwestrowa
-
DST
41.00km
-
Teren
3.00km
-
Sprzęt DEMA Deor (skradziony w 2013)
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jaki będzie?
Co nam przyniesie?
Czym ucieszy?
Czym wzmocni?
Jak go rozegramy?
Co nam zabierze?
Czym zmartwi?
Czym osłabi?
Na ile to od nas zależy?
A gdyby tak jaskiniowo na Sylwka?
Iwonka i Marcin byli na „tak”. No to do dzieła. W sakwach niezbędne na tę okoliczność szampan i zimne ognie. Anwi przygotowała wielosmakowe koreczki. Kossak wymyślił i sam (sic!) zrobił racuchy. Ja zadbałem aby było i coś dla ducha. Zapowiedziałem mini recital kolęd na harmonijce ustnej.
Zimowa, jurajska sceneria idealnie podkreślała niecodzienność tej chwili. Do tego trafiamy na uroczą rodzinkę jaskiniowców, która wcześniej rozpoczęła oczekiwanie nadejścia Nowego Roku przy ognisku.
Różnokolorowe i różniaste sztuczne ognie co rusz pojawiające się na bezchmurnym, gwiaździstym niebie obwieszczały nadchodzący Nowy Rok.
A iskierki z naszych zimnych ogni rozpalały radość, wesołość i skłaniały do równie spontanicznych życzeń noworocznych.
Była to zarazem noc wspomnień naszych tegorocznych wyjazdów rowerowych, połączonych z odkrywaniem i podziwianiem jaskiń. A było ich sporo, prawie dwadzieścia. Oczywiście tych najłatwiejszych nie wymagających sprzętu alpinistycznego. Poznaliśmy bajeczne twory świata podziemnego których autorami była woda i czas a materiałem to po czym stąpamy - ziemia.
Krótka drzemka i pierwszy świt Nowego Roku.
70 Częstochowska Masa Krytyczna.
-
DST
25.00km
-
Sprzęt DEMA Deor (skradziony w 2013)
-
Aktywność Jazda na rowerze
61 bikerów, w tym spora rzesza Mikołajów kręciło na jubileuszowej masie. Wesoło.
Kolędujmy...
-
Sprzęt DEMA Deor (skradziony w 2013)
-
Aktywność Jazda na rowerze
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Gdy na duszy lekko,
Pierwsza gwiazdka świeci,
Jedźmy do stajenki, cieszmy się jak dzieci.
Ten malutki Jezus w żłóbku zapłakany,
Krzepi nas, umacnia, leczy nasze rany.
Bo każda rodzina
Ma różne oblicza
Nasza, rowerowa do nich się zalicza.
Są młodzi i starzy,
Różnie utrudzeni,
Wierzmy, miłość zawsze zło na dobro zmieni.
Ten malutki Jezus w żłóbku zapłakany,
Krzepi nas, umacnia, leczy nasze rany.
I tu na bikestats'ie
Gdzie się spotykamy,
Niechaj kwitnie przyjaźń, wzajem się wspieramy.
To przez Niego zmiana
W każdym następuje
Promieniuje mocą, dobra nie żałuje.
Ten malutki Jezus w żłóbku zapłakany,
Krzepi nas, umacnia, leczy nasze rany.
Prośmy by po święcie
Siła nam przybyła,
By kolejna trasa znów szczęśliwą była.
Życzmy sobie dobra,
Piękno niech nas cieszy,
Prawda niech zwycięża - bośmy Jego dzieci.
Ten malutki Jezus w żłóbku zapłakany,
Krzepi nas, umacnia, leczy nasze rany.
krzara, 24.12.2011
Wręczenie Certyfikatów uczestnictwa na Tera Orbicie
-
Sprzęt DEMA Deor (skradziony w 2013)
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wpis zerowy ale rowerowy.
Tegoroczna Tera Orbita, która odbyła się 24 lipca jeszcze raz kazała o sobie przypomnieć. Udało mi się wreszcie sfinalizować projekt i wydruk certyfikatów, które były pomyślane jako pamiątka dla każdego uczestnika Tera Orbity. Aby oddać atmosferę imprezy, certyfikat zaprojektowałem na bazie zdjęcia z orbity dodając mapkę trasy, nick uczestnika i przejechany dystans.
Sądząc po reakcjach zainteresowanych moja praca nie poszła na marne.
Przeszło połowa bikerów (w TO brały udział 44 osoby) stawiła się w Altanie Żywiec by odebrać certyfikaty, przy browcu powspominać imprezę i snuć plany o ew. kolejnej odsłonie częstochowskich, 24-godzinnych orbit.
Dopisało również trzech sponsorów, którym wręczyłem podziękowania.
Orbitowicze kolejny raz zaskoczyli mnie oryginalnym dowodem wdzięczności. Dostałem
wielgaśny szampan
z wygrawerowaną, rowerową sentencją. I z rowerkiem!
Z Tera Butli polał się szampan za pomyślność orbitujących, sponsorów, pomagierów i sympatyków.
No i wygadałem się
Pierwsza, robocza wersja Peta Orbity. 500km w 24h.
Ale to melodia przyszłości.
Skałki za Psim Nosem
-
DST
52.00km
-
Teren
15.00km
-
Sprzęt DEMA Deor (skradziony w 2013)
-
Aktywność Jazda na rowerze
Nie tak dawno rzuciło nas na Psi Nos – urocze skałki tuż za rogatkami miasta.
Dzisiaj, na ukrytą zaraz za nimi w sosnowo-świerkowo-modrzewiowo-brzozowo-lipowo-klonowo-jesionowo-akacjowo-bukowych lasach grupę skałek o niezbyt wyszukanej nazwie „Skałki”.
Korzystając z rozkokoszonej jesieni,która
uparcie
ale i bezskutecznie
chciałaby wszystko przebarwić na brązowo, przeczesujemy na rowerach i z buta przerzedzone kataklizmami laski. Drzewa pozbawione liści, łyso, więc i wypatrzeć ostańce nie problem. Nie jesteśmy jednak sami. Co rusz, na leśnych krzyżówkach rozstawieni myśliwi z fuzjami i w kolorowych kamizelkach. Jakaś obława? Polowanie na grubego czy drobnego zwierza? Zewsząd słychać chrypliwe, różne głosy rogów. Pewnikiem każdy coś oznacza. Paranoja. Duzi chłopcy bawią się w myśliwych. Zawsze polowanie kojarzyłem sobie z imprezą w przepastnych lasach, z dala od domostw a tu... Laski przy mieście, które przesikać można. Na dodatek z licznymi szlakami turystycznymi i ścieżkami dydaktycznymi. Biedna zwierzyna i biedni turyści. Ani gdzie się schować, ani gdzie uciekać. A my? Jeszcze mnie wezmą za chudego wilka albo lisa chowającego się do jamy a anwi za sarenkę szukającą trawy pod ściółką.
Tak mnie to zniesmaczyło i rozeźliło, że ledwie znajdowałem ukojenie w romantycznych akcentach naszej kochanej Jury.
Darz Bór
Bukiew
Z mchową tapicerką.
Od Barbary do Marii - (cz.1 - Barburka)
-
DST
47.00km
-
Sprzęt DEMA Deor (skradziony w 2013)
-
Aktywność Jazda na rowerze
"Barbaro, Patronko święta,
o górnikach Twych pamiętaj.
Strzeż nas od wszelakiej przygody,
żywiołu, ognia i wody.
W złej godzinie spiesz z pomocą,
czuwaj z nami dniem i nocą".
kult św. Barbary - patronki górników
Tato, wiem, że Barburka to najważniejsze święto dla Ciebie. W szafie galowy górniczy mundur, który kazałeś sobie uszyć gdy odchodziłeś na emeryturę. Pamiętam jak na rowerze jeździłeś do pracy na kopalnie z nogawkami spiętymi spinaczami. Pamiętam jak mama martwiła się o Ciebie gdy późno wracałeś, gdy brałeś udział w akcjach ratowniczych. Pamiętam zapach karbidówki i kolorowe druty strzelnicze. Pamiętam gdy zabrałeś mnie pod ziemię i pokazywałeś chodniki, wagoniki wożące urobek, tamy. Chcę powspominać tamte lata i przy okazji poznać dzieje kopalń rud żelaza okolic Częstochowy. Hałdy kopalniane, charakterystyczny element tutejszego krajobrazu od dzisiaj nie będą dla mnie bezimienne. Tato, pracę w górnictwie zaczynałeś od kopalni rud żelaza Barbara, kończyłeś na kopalni Maria. Dotrę tam wszędzie rowerem, uwiecznię to co pozostało, i podzielę się z innymi tą wiedzą.
Tato, szacun, wielki szacun i 100 lat.
PS
Dzisiaj dotarłem do kilku haud, często jedynych pozostałości po kopalniach rud
żelaza. W planach wycieczki z cyklu "Od Barbary do Marii".
Zabawa w speleologów - Jaskinia w Balikowej Skale i Schronisko w Skale Jasia i Małgosi.
-
DST
32.00km
-
Teren
25.00km
-
Sprzęt DEMA Deor (skradziony w 2013)
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jak tu bajkowo! (z otworu schroniska w Skale Jasia i Małgosi)
Nie wiem od czego zacząć. Czy od pająków, które chciały mnie zjeść w jaskini, czy od wspomnień z dzieciństwa kiedy to rodzice przywozili nas tu na poziomki, czy od bajki o Jasiu i Małgosi. A może potraktować wpis turystycznie, opisując Szlak Wodny Warty. Kolejny raz potwierdziło się, że nawet odwiedzane miejsca jak się im uważnie przyjrzymy pokażą nowe oblicza.
Jedziemy z anwi obadać Bramę Mirowską. To tędy, między Skałą Balikową a Skałą Jasia i Małgosi rzeka Warta opusza Ziemię Częstochowską..
Po lewej Skała Balikowa. Po prawej, za rzeką Skała Jasia i Małgosi.
Widok z Balikowej Skały na Skałę Jasia i Małgosi.
Widok ze Skały Jasia i Małgosi na Balikową Skałę.
Obie skały kuszą i zachwycają swoimi atrakcjami. Mają swoje legendy i bardzo ważne dla nas - dziury speleologiczne. Zaczynamy od jaskini w Balikowej Skale.
Balikowa Skała. Po lewej widoczny otwór jaskini.
Otwór Jaskini w Balikowej Skale.
Wg planu zapowiada się kilkanaście metrów czołgania bardzo niskim i ciasnym korytarzem. Wejście skutecznie zniechęca potencjalnych jaskiniowców. Pełno odłamków szkła po rozbitych butelkach. Jednak nie rezygnuję i biorę się za sprzątanie aby w miarę bezpiecznie wcisnąć się w korytarz.
Przede mną kilkanaście metrów pełzania.
W myśl zasady, że jak głowa wejdzie to i reszta też powinna, centymetr po centymetrze ruchami robaczkowymi przesuwam się do przodu. Wyboiste, lite, kamieniste podłoże wgniata się w żebra. Wysunięta do przodu jedna ręka z latarką, zukosowane ramiona i przekrzywiona głowa nie pozwalają swobodnie obserwować przedpola. Wciskam się. Odbieram to jak jeden długi zacisk ale pomału idzie do przodu. W połowie długości jaskini korytarz rozszerza się na tyle że swobodniej mogę oświetlić i przyjrzeć się wnętrzu. Nieciekawie. Oj cholernie nieciekawie. Wokół głowy dziesiątki wypasionych pająków. I to Meta Menardi! Kilkanaście spuszcza się po nitkach tuż przed moją głową. Decyzja mogła być tylko jedna. Odwrót. Wycofujemy się Krzysiu i to jak najszybciej. Goła głowa, rozpięty kołnierz kurtki i koszuli. Zaraz będę je miał za kołnierzem. Licząc na wolniejszą reakcję mieszkańców jaskini od tempa mojego wycofywania się, wyciskam się z jaskini jak pasta z tubki.
Jakaż ulga. Iwonko dobrze, że odpuściłaś sobie.
Wielokilometrowa, zróżnicowana ścieżka wzdłuż Warty to rewelacyjne miejsce do uprawiania wielu form ruchu. Zawsze można tu spotkać rowerzystów, biegaczy, walkingowców, crossowców, kładowców, jeźdźców na koniach i w samochodach terenowych. Póki co żyją w symbiozie.
My dzisiaj mamy szczęście spotkać przemiłą znajomą. Podziwiam, tak daleko od domu. .
Gosia pokochała Nordic Walking. Witaj w klubie.
Czas przerzucić się na drugą stronę rzeki i obadać Skałę Jasia i Małgosi.
Schronisko w Skale Jasia i Małgosi.
W połowie wysokości skały utworzyło się niskie, z otworami na przestrzał schronisko. I tu trzeba się przeciskać aby dotrzeć do otworu wylotowego.
Schronisko w Skale Jasia i Małgosi.
Przed nami jeszcze dzisiaj dalsza, nieznana ścieżka wzdłuż Warty do mostu w Jaskrowiw i powrót wzdłuż rzeki po przeciwnej stronie. Ambitnie.
Sciemnia się gdy docieramy dwukilometrowym, nowo usypanem wałem przeciwpowodziowym do mostu w Częstochowie (przy TESCO) gdzie zaczynaliśmy wycieczkę z biegiem Warty.
Częstochowa - most gierkówki na Warcie koło MC Donaldów.
69 Częstochowska Masa Krytyczna
-
DST
22.00km
-
Sprzęt DEMA Deor (skradziony w 2013)
-
Aktywność Jazda na rowerze
Stawiło się 67 bikerów. Ciemno, zimno. Atmosfera kapitalna. Widać potrzeba takich spotkań, zamiany kilku słów z podobnie zakręconymi, przejechania się wspólnie.
Z Arkiem i Jackiem.
Zabawa w speleologów - Jaskinie Kamieniołomu Prędziszów
-
DST
30.00km
-
Teren
6.00km
-
Sprzęt DEMA Deor (skradziony w 2013)
-
Aktywność Jazda na rowerze
Powalczyłem wczoraj na Bełchatowskiej Piętnastce.
W nogach jeszcze zeszłotygodniowy maraton górski NW a tu ostre napieranie. Od połowy dystansu ból w obu łydkach i nogi jak z ołowiu. W takich okolicznościach czas jak na mnie zadowalający (1:15:43). Nawet finisz miałem sprinterski. No ale się narobiło.
Dzisiaj nie mogę chodzić. Widać bieganie to nie moja specjalność. Brak treningów. Łydki zbuntowały się. Ale jak się nie da chodzić to może da się jeździć?
Anwi była raczej "na tak" tym bardziej, że zaproponowałem coś czego jeszcze nie zwiedzała.
Po drodze ku nowej przygodzie zapragnąłem jednak zajrzeć na chwilkę do Kamieniołomu Prędziszów. Tu też moja noga jeszcze nie stała mimo, że to w granicach miasta.
No i jak tu zajrzałem to na tym się skończyło na dzisiaj. Cztery godziny ach i och. Plany diabli a może anioły wzięli. Podsunęły jaskinie.
Kamieniołom Prędziszów.
Ściana wyrobiska z otworem Jaskini Prędziszowskiej.
Za otworem Jaskini Prędziszowskiej.
Pierwsze metry korytarza Jaskini Prędziszowskiej.
Jaskinia od samego otworu ma przeróżne nacieki. Jest pozostałością jakiejś większej jaskini, którą rozwalono podczas eksploatacji kamieniołomu.
Nieprzygotowani do penetrowania jaskiń ograniczamy się tylko do podziwiania kilku metrów korytarza.
Kamieniołom dostarczał kamienia wapiennego potrzebnego do wytopu żelaza w piecach martenowskich Huty Bieruta (obecnie Huty Częstochowa). Dostarczał też budulca domów.
Buszujemy po zarośniętych wyrobiskach i szukamy amonitów. W końcu kierujemy się na szczyt kamienołomu..
Jedziemy ścieżką prowadzącą górą kamieniołomu.
Na ścieżce napotykamy głęboki, szczelinowy otwór.
Czyżby to był otwór Jaskini A.T.W.?
Kilkadziesiąt metrów dalej też na ścieżce kolejny ale tym razem malutki otwór.
Stawiam na to, że jest to otwór Jaskini Mysiej Otwór ma wymiary 0,3x0,6m
A to co?
Może gabinet dyrektora kamieniołomu? Trochę mały i obskurny ale z klimą.
Tego wszystkiego nie mieliśmy dzisiaj w planie. Miały być Skałki w Srocku. Wyszły jaskinie w Prędziszowie. Zostawiamy namierzone jaskinie Kamieniołomu Prędziszów i rozległe widoki z jego korony na Hutę Częstochowa. Na pewno będą wracać w naszych wypadach.
III Rajd Nordic Walking - festiwal błędów.
-
DST
43.00km
-
Teren
10.00km
-
Sprzęt DEMA Deor (skradziony w 2013)
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po wczorajszej walce na trasie Maratonu Beskidy w wersji na kijach tylko rower mógł przynieść chwile odreagowania. To nic, że zimno. To nic, że 6 godzin napierania czuję w każdym mięśniu. Muszę zabić męczący niedosyt. Muszę ochłonąć. Ileż można usprawiedliwiać się lub obwiniać za tylko trzynaste miejsce (sklasyfikowano 41 zawodników). Pod pretekstem zbierania tarniny i pigw jadę z anwi bocznymi, leśnymi i polnymi drogami na Mstów.
Opowiem jej to wszystko.
Dzisiaj nieświadomie nawet wilki przy pniach drzew kojarzyły mi się z cienkimi kijami do walkingu. Oj niedobrze. Jeszcze to siedzi we mnie.
39 km - mroczki na "Golgocie Beskidów" - Matysce 609 mnpm.
Pigwy