krzara prowadzi tutaj blog rowerowy

krzara

Wpisy archiwalne w miesiącu

Grudzień, 2011

Dystans całkowity:165.00 km (w terenie 18.00 km; 10.91%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:41.25 km
Więcej statystyk

Jaskiniowa Noc Sylwestrowa

Sobota, 31 grudnia 2011 | dodano: 01.01.2012

Jaki będzie?

Co nam przyniesie?
Czym ucieszy?
Czym wzmocni?

Jak go rozegramy?

Co nam zabierze?
Czym zmartwi?
Czym osłabi?

Na ile to od nas zależy?




A gdyby tak jaskiniowo na Sylwka?
Iwonka i Marcin byli na „tak”. No to do dzieła. W sakwach niezbędne na tę okoliczność szampan i zimne ognie. Anwi przygotowała wielosmakowe koreczki. Kossak wymyślił i sam (sic!) zrobił racuchy. Ja zadbałem aby było i coś dla ducha. Zapowiedziałem mini recital kolęd na harmonijce ustnej.
Zimowa, jurajska sceneria idealnie podkreślała niecodzienność tej chwili. Do tego trafiamy na uroczą rodzinkę jaskiniowców, która wcześniej rozpoczęła oczekiwanie nadejścia Nowego Roku przy ognisku.











Różnokolorowe i różniaste sztuczne ognie co rusz pojawiające się na bezchmurnym, gwiaździstym niebie obwieszczały nadchodzący Nowy Rok.


A iskierki z naszych zimnych ogni rozpalały radość, wesołość i skłaniały do równie spontanicznych życzeń noworocznych.
Była to zarazem noc wspomnień naszych tegorocznych wyjazdów rowerowych, połączonych z odkrywaniem i podziwianiem jaskiń. A było ich sporo, prawie dwadzieścia. Oczywiście tych najłatwiejszych nie wymagających sprzętu alpinistycznego. Poznaliśmy bajeczne twory świata podziemnego których autorami była woda i czas a materiałem to po czym stąpamy - ziemia.

Krótka drzemka i pierwszy świt Nowego Roku.



70 Częstochowska Masa Krytyczna.

Sobota, 31 grudnia 2011 | dodano: 31.12.2011

61 bikerów, w tym spora rzesza Mikołajów kręciło na jubileuszowej masie. Wesoło.



Kolędujmy...

Sobota, 24 grudnia 2011 | dodano: 24.12.2011

-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Gdy na duszy lekko,
Pierwsza gwiazdka świeci,
Jedźmy do stajenki, cieszmy się jak dzieci.

Ten malutki Jezus w żłóbku zapłakany,
Krzepi nas, umacnia, leczy nasze rany.

Bo każda rodzina
Ma różne oblicza
Nasza, rowerowa do nich się zalicza.

Są młodzi i starzy,
Różnie utrudzeni,
Wierzmy, miłość zawsze zło na dobro zmieni.

Ten malutki Jezus w żłóbku zapłakany,
Krzepi nas, umacnia, leczy nasze rany.

I tu na bikestats'ie
Gdzie się spotykamy,
Niechaj kwitnie przyjaźń, wzajem się wspieramy.

To przez Niego zmiana
W każdym następuje
Promieniuje mocą, dobra nie żałuje.

Ten malutki Jezus w żłóbku zapłakany,
Krzepi nas, umacnia, leczy nasze rany.

Prośmy by po święcie
Siła nam przybyła,
By kolejna trasa znów szczęśliwą była.

Życzmy sobie dobra,
Piękno niech nas cieszy,
Prawda niech zwycięża - bośmy Jego dzieci.

Ten malutki Jezus w żłóbku zapłakany,
Krzepi nas, umacnia, leczy nasze rany.

krzara, 24.12.2011



Wręczenie Certyfikatów uczestnictwa na Tera Orbicie

Wtorek, 20 grudnia 2011 | dodano: 20.12.2011

Wpis zerowy ale rowerowy.

Tegoroczna Tera Orbita, która odbyła się 24 lipca jeszcze raz kazała o sobie przypomnieć. Udało mi się wreszcie sfinalizować projekt i wydruk certyfikatów, które były pomyślane jako pamiątka dla każdego uczestnika Tera Orbity. Aby oddać atmosferę imprezy, certyfikat zaprojektowałem na bazie zdjęcia z orbity dodając mapkę trasy, nick uczestnika i przejechany dystans.
Sądząc po reakcjach zainteresowanych moja praca nie poszła na marne.



Przeszło połowa bikerów (w TO brały udział 44 osoby) stawiła się w Altanie Żywiec by odebrać certyfikaty, przy browcu powspominać imprezę i snuć plany o ew. kolejnej odsłonie częstochowskich, 24-godzinnych orbit.
Dopisało również trzech sponsorów, którym wręczyłem podziękowania.

Orbitowicze kolejny raz zaskoczyli mnie oryginalnym dowodem wdzięczności. Dostałem
wielgaśny szampan

z wygrawerowaną, rowerową sentencją. I z rowerkiem!

Z Tera Butli polał się szampan za pomyślność orbitujących, sponsorów, pomagierów i sympatyków.



No i wygadałem się

Pierwsza, robocza wersja Peta Orbity. 500km w 24h.
Ale to melodia przyszłości.



Skałki za Psim Nosem

Niedziela, 11 grudnia 2011 | dodano: 11.12.2011

Nie tak dawno rzuciło nas na Psi Nos – urocze skałki tuż za rogatkami miasta.
Dzisiaj, na ukrytą zaraz za nimi w sosnowo-świerkowo-modrzewiowo-brzozowo-lipowo-klonowo-jesionowo-akacjowo-bukowych lasach grupę skałek o niezbyt wyszukanej nazwie „Skałki”.


Korzystając z rozkokoszonej jesieni,która


uparcie


ale i bezskutecznie

chciałaby wszystko przebarwić na brązowo, przeczesujemy na rowerach i z buta przerzedzone kataklizmami laski. Drzewa pozbawione liści, łyso, więc i wypatrzeć ostańce nie problem. Nie jesteśmy jednak sami. Co rusz, na leśnych krzyżówkach rozstawieni myśliwi z fuzjami i w kolorowych kamizelkach. Jakaś obława? Polowanie na grubego czy drobnego zwierza? Zewsząd słychać chrypliwe, różne głosy rogów. Pewnikiem każdy coś oznacza. Paranoja. Duzi chłopcy bawią się w myśliwych. Zawsze polowanie kojarzyłem sobie z imprezą w przepastnych lasach, z dala od domostw a tu... Laski przy mieście, które przesikać można. Na dodatek z licznymi szlakami turystycznymi i ścieżkami dydaktycznymi. Biedna zwierzyna i biedni turyści. Ani gdzie się schować, ani gdzie uciekać. A my? Jeszcze mnie wezmą za chudego wilka albo lisa chowającego się do jamy a anwi za sarenkę szukającą trawy pod ściółką.
Tak mnie to zniesmaczyło i rozeźliło, że ledwie znajdowałem ukojenie w romantycznych akcentach naszej kochanej Jury.

Darz Bór


Bukiew


Z mchową tapicerką.



Od Barbary do Marii - (cz.1 - Barburka)

Niedziela, 4 grudnia 2011 | dodano: 04.12.2011

"Barbaro, Patronko święta,
o górnikach Twych pamiętaj.
Strzeż nas od wszelakiej przygody,
żywiołu, ognia i wody.
W złej godzinie spiesz z pomocą,
czuwaj z nami dniem i nocą".


kult św. Barbary - patronki górników

Tato, wiem, że Barburka to najważniejsze święto dla Ciebie. W szafie galowy górniczy mundur, który kazałeś sobie uszyć gdy odchodziłeś na emeryturę. Pamiętam jak na rowerze jeździłeś do pracy na kopalnie z nogawkami spiętymi spinaczami. Pamiętam jak mama martwiła się o Ciebie gdy późno wracałeś, gdy brałeś udział w akcjach ratowniczych. Pamiętam zapach karbidówki i kolorowe druty strzelnicze. Pamiętam gdy zabrałeś mnie pod ziemię i pokazywałeś chodniki, wagoniki wożące urobek, tamy. Chcę powspominać tamte lata i przy okazji poznać dzieje kopalń rud żelaza okolic Częstochowy. Hałdy kopalniane, charakterystyczny element tutejszego krajobrazu od dzisiaj nie będą dla mnie bezimienne. Tato, pracę w górnictwie zaczynałeś od kopalni rud żelaza Barbara, kończyłeś na kopalni Maria. Dotrę tam wszędzie rowerem, uwiecznię to co pozostało, i podzielę się z innymi tą wiedzą.


Tato, szacun, wielki szacun i 100 lat.


PS
Dzisiaj dotarłem do kilku haud, często jedynych pozostałości po kopalniach rud
żelaza. W planach wycieczki z cyklu "Od Barbary do Marii".