krzara prowadzi tutaj blog rowerowy

krzara

Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2013

Dystans całkowity:183.00 km (w terenie 12.00 km; 6.56%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:2
Średnio na aktywność:91.50 km
Więcej statystyk

II Biathlon Biegowy i I Przełaj Lopeza w Biskupicach

Niedziela, 10 listopada 2013 | dodano: 12.11.2013

.
Dwie, kameralne imprezy, które przypadkowo połączyły miejsce, czas i przyjaźń do zmarłego w zeszłym roku świetnego kumpla - Lopeza.
.

O biathlonie

bieg - 2 km
strzelanie z pozycji leżącej (5 strzałów)
bieg - 2 km
strzelanie z pozycji stojącej (5 strzałów)
bieg - 2 km

Za każde pudło doliczane jest 90 sek.

Zawody, rozgrywane po raz drugi w leśnej scenerii w Biskupicach koło Częstochowy. Świetny pretekst do wycieczki rowerowej.


Startujemy szóstkami.


Z pozycji leżąc trzy celne i dwa pudła.


Z pozycji stojąc cztery celne i jedno pudło.


Poprawne strzelanie dało mi 3 miejsce w kat. powyżej 40 lat. Do 2 miejsca zabrakło 1 sekundy.


Pamiątkowe.

O przełaju

Na polanę w lasku Biskupic dotarło kilkadziesiąt osób by na sportowo upamiętnić i wyrazić przyjaźń ze Śp. Lopezem. Lopez wraz z żoną Danusią i dwoma synkami jeździł wraz z nami na różne zawody.

Dzisiaj dzieciaki biegną symbolicznie


Dorośli 5 kilometrów po leśnych ścieżkach, którymi zimą prowadzi trasa biegówek.


Dla każdego uczestnika.


Plakat z podpisami uczestników Przełaju dla Danusi.


Wspólne ognisko.

(Wszystkie zdjęcia są dziełem Kasi Kotas)



Merida - p.o. mojego bike'a

Sobota, 2 listopada 2013 | dodano: 03.11.2013

.
Przyjechała ze stolicy. Pod bliżej nieokreśloną nieobecność DEMY bierze na siebie ciężar zadań związanych z moim codziennym przemieszczaniem się i ewentualnymi, weekendowo turystycznymi wypadami. Niestety nie ma żadnych sportowych aspiracji. Rozumiem, wszak nie do tego była stworzona. Bardziej jako cross z kołami 28" kręci ją życie wielkomiejskie. Przekłada asfalt ponad szutrowe drogi. Jej amor nigdy nie będzie pracował na kamienistych podjazdach i zjazdach. Nie przepada za korzeniami i piachami. Jeśli musi w teren to w jak najłatwiejszy.


Kolejna poprawka.

Już w pierwszym dniu p.o. musiała zmierzyć się z konkretnym dystansem. Zawiozła mnie w Dzień Zaduszny na grób dziadków do Maluszyna. Oczywiście potwierdziła wstręt do piaseczków i terenu w czym lubowała się DEMA. Dosyć długo broniła ustawień swojego właściciela. Niestety kiera musiała pójść dużo niżej, siodełko wyraźnie w górę. Klamki hamulców i przerzutek po kilku poprawkach musiały znaleźć nowe położenie. Łańcuch ucieszył się z naoliwienia a oponki z dopompowania. Nie miała nic przeciwko poskromieniu kół błotnikami za to dopomniała się o nową baterię do licznika. Tylko siodełko twardo obstawało przy swoim pierwotnym kształcie co do tej pory wypomina mu pewna część mojego ciała. Reasumując, z sarenki nie zrobi się tygrysicy ale czuję, że da się polubić.


Do Maluszyna skąd pochodzi mój ojciec dotarłem sam ale

Kochany bracie, wielkie dzięki za to, że przy pomocy Twojego rowerku znowu będę mógł ogarniać wiele ważnych dla mnie spraw.