Lipiec, 2014
Dystans całkowity: | 788.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 4 |
Średnio na aktywność: | 197.00 km |
Więcej statystyk |
Górnicze marki z Nikiszowca
-
DST
100.00km
-
Sprzęt DEMA Deor (skradziony w 2013)
-
Aktywność Jazda na rowerze
O jak się cieszę, jak się cieszę.
Wycieczka zaproponowana przez Macieja (macieejlw) na Częstochowskim Forum Rowerowym. W czwórkę wyruszamy z Częstochowy do Nikiszowca - górniczego osiedla dzisiaj dzielnicy Katowic, zaprojektowanego przez architektów Georga i Emila Zillmannów a wybudowanego w latach 1911-1915 i 1920-1924. Osiedle składające się z dwu i trzypiętrowych, ceglanych familoków, gmachu poczty, neobarokowego kościoła, szkoły, łaźni, placu zabaw... wspaniale zachowane, uznane zostało rozporządzeniem Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej w 2011r za pomnik historii. Nazwa pochodzi od szybu "Nickische" wybudowanego w 1906 r. Że też ja tu wcześniej nie byłem. Magiczne miejsce.
Do pokonania mamy prawie 100 km. Po drodze zaliczamy:
Siewierz - był chłodnik w restauracji Jędrusiowa Izba na rynku
Jezioro Przeczycko-Siewierskie - były lody gratis dla pierwszych pięćdziesięciu gości na otwarciu przystani Siewierz Jeziorna
Meandrując dziesiątkami śląskich ulic docieramy do celu.
Nikiszowiec - na dzień dobry piwko w Barze Riksza
A oto pamiątka z Nikiszowca, zakupiona w Barze Riksza, który jest również nietypowym antykwariatem z górniczymi precjozami.
Górnicze marki z Nikiszowca przy kneflu z górniczego munduru ojca.
Każdy górnik miał taką markę ze swoim numerem. Kawałek, najczęściej emaliowanej, kolorowej blaszki, którą pobierał z cechowni przed zjazdem pod ziemię i obowiązkowo zostawiał po szychcie. Taki nieśmiertelnik. Gdy nie było marki na tablicy w cechowni to znaczyło, że górnik jest nadal na dole.
Kopalnia Wieczorek w Nikiszowcu
Do centrum Nikiszowca
Ulica Nikiszowca
Kościół św. Anny w Nikiszowcu
Budynek poczty w Nikiszowcu
Fasada familoka w centrum Nikiszowca
Nikiszowiec
Górniczy Nikiszowiec
Nikiszowiec
Bo jestem synem górnika
Przy piwku z Maćkiem, pomysłodawcą wycieczki w Barze Riksza w Nikiszowcu
Straszny niedosyt. Raz, że za mało czasu na zwiedzanie a dwa, że trafiliśmy na uliczne jarmarki i tłumy turystów.
Czyli powtórka konieczna ale w spokojniejszej porze.
O jak się cieszę, jak się cieszę Maćku.
PS
wpis anwi
Decathlon Orbita - więcej niż planowałem.
-
DST
416.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wyruszyliśmy (35 osób) w sobotę z Częstochowy o 22:00 na trasę Decathlon Orbity liczącą 503 km. Na metę, również w Częstochowie, dotarłem w niedzielę o 22:16 z 421 na liczniku. Jechałem 367 km wg trasy DO, aż do bufetu z obiadem w Brynku. Dalej zjazd promieniem do Czewki przez Koszęcin. Kontrolowałem powrót na 22:00 ale zabłądziłem po ciemku na końcówce (roboty drogowe - objazd). Zanotowałem dystans dobowy - 416 km Niedoleczona kostka odezwała się na 300 kiilometrze. Tego obawiałem się deklarując 250+. Popełniłem błąd! W dniu startu kupiłem kliki i SPDy. Nie było czasu na właściwe ustawienie siły wypinania. Wypinały się trudno. Kostka obrywała za każdym razem przy wypinaniu. Jako uczestnik jestem bardzo zadowolony ze swojego wyniku mając na uwadze upał i nóżkę. Fotorelacja jako uczestnika i organizatora na Częstochowskim Forum Rowerowym. Banerek DO (Decathlon Orbity) na czołowej stronie mojego bloga przekierowuje na temat DO założony i uaktualniany na forum od 2 maja.
Docieramy w trójkę na bufet (282 km) w Zawadzie Pikickiej (8 - Andrzej, 23 - Piotrek, 4 - krzara)
Na dwie setki z elektrykami
-
DST
200.00km
-
Sprzęt DEMA Deor (skradziony w 2013)
-
Aktywność Jazda na rowerze
Tomek i Krzysiek na ciężkich elektrykach. Ważą po 36 kg.
Elektryk © krzara
Ja crossem brata. W takim układzie jeszcze nie kręciłem. Planowane dwie setki mają pokazać kto je zrobi i jak.
Startujemy o szóstej rano.
.........
Tu małe wyjaśnienie bo widzę już komentarze a wpis w lesie.
Jak co niektórym wiadomo rusza w tym roku Decathlon Orbita czyli 500 w dobę. Zaczynamy kręcić na niej już za tydzień. W ramach treningu i poznania odcinków trasy wymyśliłem sobie ten wyjazd zapraszając chętnych do wspólnej jazdy. Jakież było moje wielkie zdziwienie gdy rano na umówionym miejscu zastałem dwóch elektryków. Nigdy mnie ta bajka nie interesowała. Na orbity też ich nie zapraszam. Nie bardzo wiedziałem jak to będzie. Nie znałem ich możliwości, z jakimi prędkościami jeżdżą, jakie mają zasięgi, jakie dają zmiany itd. Cóż było robić. Pożyjemy, zobaczymy. Pocieszałem się tym, że Tomka znam chociaż z widzenia a Krzysiek na dzień dobry zrobił dobre wrażenie.
A teraz pójdę na skróty.
Rowery elektryczne nie dały ani jednej zmiany. Dostosowywały się do mojej jazdy. Człapałem się pod górkę to one też powolutku za mną. Cisnąłem 30, 40 czy 50 to one też dawały po garach ale tuż za mną.
Na szczęście nie smrodziły i nie warczały.
Tomek strzelił pięćdziesiątkę (do Brynku) i pożegnał się bo szacował swoje ("roweru") możliwości zasięgu na setkę więc drugą pięćdziesiątkę zarezerwował na powrót.
Krzysiek z dwa razy mocniejszymi bateriami podjął wezwanie pokonania dwusetki.
Na niebie lampa, trochę wiaterku i z każdą kolejną pięćdziesiątką zauważamy wyraźnie postępujący proces wyczerpywania. Krzysiek ma te procenty wyświetlane na komputerze: jeszcze 41%, 35%, 28%, 18%, 7%...
Widzę, że w obawie wyczerpania baterii coraz częściej wspomaga kręceniem. Ja takich procentów, które określałyby zakumulowaną, pozostającą we mnie moc nie widzę. Ale jako stricte rowerzysta mam ewidentną przewagę nad elektrykiem. Doładuje mnie baton, banan, ciastko... i dociągnę. Elektryk pada i żąda ładowarki. Ta ciężka, wielokilogramowa czeka w domu. Samo gniazdko z prądem po drodze nie wystarczy. I dymasz pedałami niczym pagajami na żaglówce ze spuszczonymi żaglami gdy nie ma wiatru.
Optymizm nie opuszczał Krzyśka. Chyba, że udawał. Dokręcał i dokręcał. Na rogatkach Czewki Krzychowi wyje alarm. Jedno z kilkudziesięciu ogniw padło. Powolutku, chodniczkiem toczy się do domu.
Tomku i Krzyśku podziwiam Was. Chociaż to nie jest jak wspomniałem moja bajka, to to co robicie zasługuje na szacum. Sami budujecie swoje elektryki, ulepszacie, macie specjalistyczną wiedzę, nie wchodzicie nikomu w drogę. A to, jak daleko postrzega się Wasze cacka od czysto nożnych rowerów jest odczuciem subiektywnym.
Ważne jest kto siedzi na siodełku a nie bryka siodełka.
Wspaniałe doświadczenie. Dzięki.
Nocna jazda po po promieniu DO do Krzepic
-
DST
72.00km
-
Sprzęt DEMA Deor (skradziony w 2013)
-
Aktywność Jazda na rowerze