Maj, 2009
Dystans całkowity: | 559.00 km (w terenie 215.00 km; 38.46%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 7 |
Średnio na aktywność: | 79.86 km |
Więcej statystyk |
Pistacje królewskie
-
DST
51.00km
-
Teren
25.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Mamy z pistacjami ale tylko z pistacjami luksusowymi.
Powiedziała pani przyjmując zamówienie na lody.
A czym się różnią od pistacji normalnych?
Grzecznie spytałem ową panią.
Te są specjalnie sprowadzane i po 3,50 za gałkę.
Uznałem to za wyjątkową okazję.
Poprosiłem więc te królewskie.
Pytasz gdzie serwują?
Wybierz się po nie do Consonni w Kamyku.
Dodatkowo, po drodze, przy drodze, po prawej stronie, na wyjeździe z Białej na Kopiec zobaczysz w klatkach piękne pawie. Nie da sie przy nich nie zatrzymać. Czarują swoimi ogromnymi, rozłożonymi wahlarzami.
Dziwisz sie że wyszło 51?
Kluczyliśmy.
A jak już licznik wskazywał ponad 40, zawróciłem i dokręciłem polnymi ścieżkami do pięćdziesiątki.
Śmiejesz się?
Przecież niejeden dokręca.
Dzień Mamy
-
DST
51.00km
-
Teren
5.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po pracy na Stradom, na grób mamy. A potem nie schodziła 30 z licznika. Asfalcikiem na Konopiska, Blachownię i z powrotem.
Żeby dokręcić do 50 pojechałem poskakać na przepustach porobionych na ścieżkach Lasku Aniołowskiego. Czemu nie ćwiczyłem przeskakiwania przed Istebną?
Chleb ze smalcem
-
DST
141.00km
-
Teren
20.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dla częstochowskiego bikera niedzielny wypad asfalcikami do Krakowa to bułka z masłem. W niczym nie przypominał Juramarathonu z 2007 roku mimo że start i meta w tych samych miastach. Ni jak nie da się porównać wycieczki sfalcikami (135km) do zawodów czerwony rowerowym (185km).
Ale wspomnienia odżyły.
Wrzuciłem te same semislicki oponki (Kendy Kobry),
nafaszerowałem się makaronem z tuńczykiem,
zatankowałem isostar do camelbaga,
o 7.00 wyfrunąłem z mieszkania.
Na dobry początek łapię snaka na częstochowskich chodnikach. Kiedyś przecież trzeba ćwiczyć wymianę oponki. Na JM też, tyle że na 60 km w Podlesicach pozbyłem się zapasu. I wtedy, i teraz dobitka tylnego.
Rześki ranek i jazda ze wspaniałymi przyjaciółmi pozwala zignorować nawet czarnego kota przebiegającego drogę. Jest dobrze.
Podejmujemy małą głodówkę aby zwielokrotnić smak chleba ze smalcem,jurajskiej atrakcji, na który chcemy sie zatrzymać gdzieś za Pieskową Skałą.
cdn" title="Odżyły wspomnienia" width="450" height="600" />
Odżyły wspomnienia© anwi
Po raz trzeci
-
DST
60.00km
-
Teren
30.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Lubię to miejsce. Stadion Olsztyński na obrzeżach lasu. Podobnie jak w Blachowni.
Wspaniałe miejsca na imprezy biegowe. Po raz trzeci (2007 i 2008r zaliczone) przyciągnęła mnie tu jak magnes akcja Polska Biega. Ukłony dla organizatorów i uczestników. Ale co to ma wspólnego z rowerem? A właśnie że ma i to dużo. Z Częstochowy dojechałem rowerkiem zaliczając 20 kilometrową rozgrzewkę a po biegu (nagroda i dyplom dla naj....) prosto w Sokole. Niestety nie za długo bo.....Ale na powrocie teren okrasiłem kamienistym podjazdem pod Przeprośną (w zeszłym roku trenowałem tu z Tomkiem przed Eksplorisem w Zakopcu. Oj będzie tu tętnić życie jak ukończą budowę Dziennego Domu Pielgrzyma. Rzut oka na cudowny widok na Częstochowę z Jasną Górą po środku i powrót ścieżką wzdłuż Warty.
Ogrodnik hrabiego von Ballestrema
-
DST
103.00km
-
Teren
60.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pogoda murowana. Kierunek na Lubliniec może mi dzisiaj wiele załatwić.
Pchamy się niebieskim rowerowym przez lasy Blachowni, Herb i Górnej Liswarty.
Przyroda goi rany po zeszłorocznej trąbie powietrznej. Dywan zielonych jagodzin czeka na upragniony deszcz. Susza od przeszło miesiąca.
A mnie to dziwne bo wcześniej nie dane mi było tu być.
Są! W mateczniku otoczone siatką. Objeżdżam pękaty matecznik, doglądamy je jak ogrodnik hrabiego Ballestrema. Na razie obsypane ostrymi pąkami, ale wkrótce wybuchną kwieciem. Pomnik przyrody, rezerwat rododendronów "Brzoza". Obok przebiega jelonek.
A w pobliżu, nad zarastającym stawem Nowa Brzoza potworna żabia kakofonia. Drewniany pomost przybliża świat żab.
Piękny, drewniany domek myśliwski i drewniany kościółek. Niestety tylko na planszach przy stawie. To nie te czasy Arlekinie, nie te czasy. Dziś.....
Czasówka- test
-
DST
43.00km
-
Teren
15.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Z domu, czerwonym rowerowym do Olsztyna, nawrót na rynku i tą samą drogą pod dom.
42,8 km / Vśr 24,2 (na półmetku w Olsztynie Vśr 23,5) Wynik nie dołuje. Zobaczymy za miesiąc.
Trzy nieudane podejścia do pstrąga
-
DST
110.00km
-
Teren
60.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Nie wiemy jak to się rozkręci.
Zaczynamy od zalewu w Ostrowach. Pełno wędkarzy na około zalewu. Łabędzie i kaczki nie mają gdzie wyjść na brzeg. Kryją się w szuwarach. Ta wędkarska dominacja wkurza. Wypadamy na Kużnicę, gdzie kiedyś trafiliśmy na pstrąga. Za wcześnie jednak na konkretny posiłek ale przystanek nad zacisznym, leśnym zakolem Kocinki, czemu nie.
Robimy druge, jak się okaże, też nieudane podejście do pstrąga. Tym razem w Prusicku. Aby odwlec czas posiłku wybieramy podjazd do Prusicka od tyłu, czerwonym pieszym. Tylko że gubimy szlak napotykając watażkę dziczków i słysząc głośne pomruki lochy.
Jednak nie ma tego złego co by.....
Pomknęliśmy prosto niebieskim rowerowym aż pod Zakrzów Szlachecki. Pytając o drogę dowiadujemy się że w pobliskich Jankowicach otwarcie smażalni nad zalewem. Promieniując z radości robimy trzecie, i jak się znowu okaże nieudane podejście do pstrąga. Zbyt wielu gości okupuje nowy obiekt. Pozostajemy przy lanym, ciekawej rozmowie z tubylcem i widokach na zalew z pompownią dla elektrowni Bełchatów. I co dalej? Najbliższy most na Warcie(poniosło nas aż pod trasę ,sorry) w Łęgu, Kruszyna i świetny czerwony pieszy aż do samego Mstowa. Tu zdrowaśka pod Klasztorem w Wancerzowie i rura asfaltem do domu." title="A może tam będzie?" width="404" height="600" />
A może tam będzie?© anwi