krzara prowadzi tutaj blog rowerowy

krzara

Wpisy archiwalne w miesiącu

Styczeń, 2010

Dystans całkowity:155.00 km (w terenie 4.00 km; 2.58%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:7
Średnio na aktywność:22.14 km
Więcej statystyk

Wielka kumulacja

Niedziela, 31 stycznia 2010 | dodano: 31.01.2010

Rower
Bieg
Morsowanie
Rower
Biegówki
Ufffff


anwi

A w życiu. W życiu nie wybrałbym się rowerem na kąpiel w przerębli.
Dojechać to jeszcze mały pikuś mimo śniegu i lodu po drodze ale wracać?
Zmrożony organizm głupieje, nie wie co jest grane. Herbatka z rumem po, nie załatwi wszystkiego.
Co, na dużej kadencji zmykać do domu? Wiśta wio, łatwo powiedzieć.
No i tak, skazany na rower bo Anwi oczywiście olała samochód i poszła w rower, podjąłem to wyzwanie. Przełknąłem ślinę i upycham z rańca do małego plecaka liczne, niby niezbędne, kąpielowe akcesoria. Klapki, ręcznik, koszulę i majtki na zmianę, bluzę od dresu, czapkę i rękawiczki do kąpania, termos, krem, chusteczki do nosa (to akurat dla Anwi), pompkę do roweru i inne drobne pier...Niestety nie zmieściła się już karimata ani nawet ulubiona kaczuszka do kąpieli.
Tłukę się po śnieżno-zlodowaciałych ścieżkach i rozglądam, może dogonię Anwi.
Faktycznie, walczy z oblodzonymi koleinami na ostatniej, dojazdowej dróżce. Opatulona jak babuszka ale nie dziwię się. Nam to dobrze, pobiegamy z pół godziny, rozgrzejemy się a Ona czekając na nasze morsowanie wymarznie.



Kumple naszykowali wczoraj po południu wannę wyrąbując 15to centymetrowy lód na Bałtyku. Dzisiaj pozostało usunąć nową, dwucentymetrową taflę lodu. Wskoczymy do wanny po biegu.

Bieg jak bieg. Nienawidzę go ale tym razem przykładam się by solidnie się rozgrzać.

Do morsowania podeszła szóstka w tym dwóch nowych adeptów. Grupka gapiów i dwa aparaty zrobiły swoje. Każdy odważnie i wesoło zalicza kilkuminutowe kąpanie.



Woda wydaje się letnia w porównaniu z lodem czy śniegiem. Jest dobrze. Zanurzony po szyję nie odczuwam jakiegoś przerażającego zimna, które wyrzucałoby mnie z wanny.
Dzielna Anwi cyka pamiątkowe zdjęcia i ratuje mnie gorącą herbatą z rumem. Pomaga zebrać zabawki.


Gdy już wszyscy odjechali samochodami ja byłem dopiero na etapie wkładania skarpetek i wykręcania majtek. Nie dość że guzdrała to jeszcze spowolnione ruchy od zimna. Wskakujemy na rowery i wchodzimy na wysokie kadencje. Może i coś to dało ale w palce zimno. Rękawiczki bardziej ładne niż skuteczne. Nie mam je jak rozgrzać. Chyba sporo brakuje mi do 36,6.
Mało towarzyski i mało rozmowny swoimi dróżkami dopadam domu.
Gdy odtajałem i zjadłem obiad zastanawiam się co dalej zrobić z tak fajnie rozpoczętą niedzielą. Dzwonię do Anwi. Nie mówi nie, a więc dwie godziny na biegówkach po Promenadzie.


THE END

Rozlega się pięć uderzeń dzwonu z wieży kościelnej. Na dzisiaj chwatit. Na 18 idę do kościoła. Zwariowany dzień ale wszystko trzyma się kupy. Wielka kumulacja.



VI LO (9) + Promenada

Poniedziałek, 25 stycznia 2010 | dodano: 25.01.2010

20 kresek na minusie a mnie chciało się.
Jak co tydzień jadę po 20:00 na trening. Wracam o północy.
W jedną stronę grzeje chęć wyjazdu a na powrocie rozgrzane treningiem ciało.
Do pewnego momentu.



VI LO (8) + Aleje NMP

Poniedziałek, 18 stycznia 2010 | dodano: 18.01.2010

Wróciłem z treningu trochę po północy. Czułem jakiś niedosyt i coś mi podpowiadało żeby pokręcić po zaśnieżonych Alejach. Sprawdziłem, mają równo 2km. Od Kościoła św. Zygmunta pod szczyt Jasnogórski. Całe w tysiącach kolorowych lampek porozwieszanych na i między drzewami. Częstochowa już spała. Przechodnia nie uświadczysz.



VI LO (7)

Poniedziałek, 11 stycznia 2010 | dodano: 11.01.2010

Oj dzisiaj też przydały by się kolce na śnieg. I tym razem dołaczył Włodek, i od razu lepsze kręcenie.



"Triatlon" (8+8+8)

Niedziela, 10 stycznia 2010 | dodano: 10.01.2010

Bieg, rower, biegówki.
Promenadą do Laseku Aniołowskiego.
Temperatura - -1st
Niedziela zaczyna się nieciekawie. Wszystko oblodzone. Na dodatek zapowiadają opady deszczu. Nic tylko pomieszkać, zrobić lepszy obiad i pograć sobie na gitarze.
Na BS wyleciałem już chyba za pierwszą dwusetkę.
Kajman na pewno się cieszy że odpuściłem rower. Anwi, step by step, robi swoje. Dzisiaj nie mam sumienia proponować jej wyjazdu. Wogóle wkurza mnie to, że jeździ codziennie i to w każdych warunkach. Potem będę musiał ją gonić.
Ku mojej wielkiej radości do południa nie padało. No to może chociaż wyjdzie coś z buta? Należę do Klubu Zabieganych, w planach półmaraton więc wypada d... ruszyć.
Za oknem sypnęło śniegiem. No to dawaj do Lasku Aniołowskiego. Wyjdzie dobre 8km a potem obiad.
Kominiarka skutecznie ochraniała głowę i z kilometra na kilometr zaczęło mi się to coraz bardziej podobać. Jak się tak samemu biegnie to różne myśli przychodzą do głowy. Widząc dziewczynę fotografującą drzewa zagadałem i cyknęła mi zdjęcie.



Po kilkunastu minutach było drugie jak jechałem rowerem po tej samej trasie.



Nowa, kilkucentymetrowa warstwa śniegu skusiła mnie do jazdy na rowerze. Sypało dalej, czyli za jakieś pół godziny, jak skończę rowerek, można by przesiąść się na biegówki! A to już trąci mini triatlonem. I to jest to co tygrysy lubią najbardziej. Taka okazja nie często się zdarza.
Mówisz i masz. To, że mieszkam na początku Promenady umożliwia mi takie zabawy. Dom jest wtedy przepakiem jak na ARach. Ciuchy te same do wszystkich trzech dyscyplin, więc prawie zero przebierania.
Pozostała jedna niewiadoma.
Kto zrobi zdjęcie na biegówkach? Głupio dzwonić po Anwi. Wyjdę na narcyza. A po za tym na pewno ma swoje niedzielne plany.
Należało się spieszyć bo zapadał zmrok a ścieżki w lesie ambitne.
Szybko zmieniłem buty, zrzuciłem mokrą kominiarkę, wychyliłem pół powerada i na pole z biegówkami. Sąsiad zaniemówił.
Jazda super. Trochę jestem już kumaty w doborze smarów więc i ślizg i odbicie wychodziło. I tym razem dopisało mi szczęście. Zagadałem do sympatycznej młodej pary z prośbą o uwiecznienie mojego kolejnego wygłupu. Nie odmówili.




PS
Aniu, przemiła dziewczyno, nie wiem jak Ty to zrobiłaś że wyszły tak świetne, profesjonalne zdjęcia. Tylko dwa strzały i to oba w dziesiątkę.
Z mojej strony trochę odwagi i wiary w ludzi. Z Twojej talent i dużo serca.
Dziękuję i gratuluję.

Kuba z dziewczyną - takimi gestami dajemy drugim miłe chwile życia. Dzięki.



VI LO (6)

Poniedziałek, 4 stycznia 2010 | dodano: 04.01.2010

Po śniegu o 20:30 poćwiczyć na sali gimnastycznej i pograć w siatę.



Reset i dawaj od nowa

Piątek, 1 stycznia 2010 | dodano: 01.01.2010

Do Baru Leśnego w Olsztynie - Nowy Rok 2010

Po nocy Sylwestrowej
Po śnieżnych koleinach
Po raz kolejny do Olsztyna
Po witać Nowy Rok na rowerze
Po trzeba nam tego.


Cholera ślisko


"Prosta "droga. Dobrze że nie ma ruchu.


Tylko nasze koleiny a miało być ich więcej (Bar Leśny)


Morderca bałwanów.

PS
pamiętasz rok temu?
Do Baru Leśnego w Olsztynie - Nowy Rok 2009

Na dobry początek Roku
Na żurek z kiełbaską
Na sobie nowa, zimowa kurtka
Na kole Iwona
Na wet nie zmarzliśmy