Wrzesień, 2009
Dystans całkowity: | 662.00 km (w terenie 193.00 km; 29.15%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 10 |
Średnio na aktywność: | 66.20 km |
Więcej statystyk |
Rowerkiem z EKIDENu
-
DST
167.00km
-
Teren
12.00km
-
Sprzęt DEMA Deor (skradziony w 2013)
-
Aktywność Jazda na rowerze
" title="Na bruku warszawskim" width="600" height="398" />
Na bruku warszawskim© anwi
Drużyna 249© anwi
Sześciu wpaniałych© anwi
U Rudej Uli© anwi
Z Wojtkiem i Pawłem© anwi
Rowerkiem na EKIDEN
-
DST
136.00km
-
Teren
2.00km
-
Sprzęt DEMA Deor (skradziony w 2013)
-
Aktywność Jazda na rowerze
Będzie comment
I kolejne dwadzieścia km
-
DST
20.00km
-
Teren
1.00km
-
Sprzęt DEMA Deor (skradziony w 2013)
-
Aktywność Jazda na rowerze
Miasto i trasą Biegu Częstochowskiego
-
DST
23.00km
-
Sprzęt DEMA Deor (skradziony w 2013)
-
Aktywność Jazda na rowerze
22 wrzwśnia - Dzień Bez Samochodu
-
DST
20.00km
-
Teren
16.00km
-
Sprzęt DEMA Deor (skradziony w 2013)
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po łąkach i po Lasku Aniołowskim
-
DST
20.00km
-
Teren
16.00km
-
Sprzęt DEMA Deor (skradziony w 2013)
-
Aktywność Jazda na rowerze
Z rodzinką Bartka do Kamyka.
-
DST
34.00km
-
Teren
10.00km
-
Sprzęt DEMA Deor (skradziony w 2013)
-
Aktywność Jazda na rowerze
Będzie comment.
Wyścigi Rowerów Górskich - Koszęcin 2009
-
DST
42.00km
-
Teren
36.00km
-
Sprzęt DEMA Deor (skradziony w 2013)
-
Aktywność Jazda na rowerze
Nr startowy 9
Dystans: 26 km (4 pętle po 6,5 km)
Vśr - 19,9
Trasa b. łatwa (w porównaniu z Istebną 08).
Zadowolony (moje pierwsze zawody rowerowe po rocznej przerwie).
Dzisiaj Paweł startuje w Istebnej MTB.
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/0b561dcf805c1e99.html
Ileż grzybów przy lasach
-
DST
118.00km
-
Teren
45.00km
-
Sprzęt DEMA Deor (skradziony w 2013)
-
Aktywność Jazda na rowerze
Właściwie to przymierzałem się do pierwszego w tym roku wypadu rowerkiem na grzyby. Jednak spodziewając się braku entuzjazmu co do pomysłu ze strony współbikera Anwi (nie przepada za grzybkami) zaproponowałem odwiedziny chorej cioteczki w Zaborzu. Było nie było wypad Jurajski, sporo lasków i połączenie przyjemnego z pożytecznym. Chwyciło.
Trasę mieliśmy ustalać na bieżąco klucząc na prawo i na lewo tak aby rozciągnąć 35km dzielące Zaborze od Czewki.
Spokojny początek o 8.00, ale szybko zaczyna się coś dziać. Na ul Złotej na chwilę przesiadam się na roweropodobny wehikuł." title="Roweropodobny wehikuł" width="450" height="600" />
Roweropodobny wehikuł© anwi
Trochę dalej dogania nas Jacek, który wali na Zieloną G. Gadu-gadu przez kilka km i rozjeżdżamy się każdy w swoją stronę. My wybieramy Park Krajobrazowy Stawki. Fajne lasy, fajne dróżki za wyjątkiem tej po płytach betonowych na kierunku Zalesic. Monotonna trzęsawka . Pora obiadowa. Rodzi się pomysł zawitania do Sygontki na wędzonego pstrąga. Będziemy na nim dopiero za godzinkę bo wybierając dojazd polami od Staropola ładujemy się w nieprzejezdne laso-łąki. Jak niepyszni wycofujemy się uznając wyższość przyrody. Na pocieszenie pozostaną fotki i ambitna walka z terenem.
Jeszcze tylko po chlebek i pi...cie do sklepu w Juliance.
Hodowla ryb. Tu spotykam fajną rowerzystkę jednak nie da się z nią pogadać.
Wybieram największego wędzonego pstrąga, który spokojnie wystarczyłby pod trzy piwka.
Obiadek w miłej altance zaliczony. Jedziemy do cioteczki. Janów, Złoty Potok (po drodze spotykam Szczepana, którego znałem tylko z forum), Ostrężnik, Suliuszowice, Zaborze.
Cały czas lasami. Jest czym oddychać. A grzyby i to dużo i to piękne w koszykach przy lasach.
Przeżywam katusze. Z drogi, z roweru, podczas jazdy patrzę na boki i szukam. Guzik, za szybko." title="Skałka zatrzymała nas" width="428" height="600" />
Skałka zatrzymała nas© anwi
Docieramy do cioteczki. Ku mojej radości, ma się nie najgorzej." title="Z cioteczką" width="600" height="488" />
Z cioteczką© anwi
To i mijanych szosowców dziwi. Uciekamy przed nimi przez Zrębice, Ciecierzyn do Olsztyna (dobrze że mieli jakiegoś marudera).
Na zakręcie w rynku olsztyńskim krótki popas pod parasolami w nowym ogródku na miejscu dawnej knajpy. " title="W Olsztynie" width="429" height="600" />
W Olsztynie© anwi
Żywiec oczywiście ale tylko na zdjęciu i czerwonym rowerowym przez Zieloną G.
Pracowite niedzielne popołudnie
-
DST
82.00km
-
Teren
55.00km
-
Sprzęt DEMA Deor (skradziony w 2013)
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zmiana opon na terenowe. Za miesiąc zawody. Na trening mogę przeznaczyć tylko niedziele. A więc do roboty.
Lecę wzdłuż Warty na Przeprośną Górke. Po drodze dla rozgrzewki wykręcam na dołach 10 ósemek, tych o których dowiedziałem się od Pawła. Teraz singletrack na trawersie pod Jaskrowem. Robię go w obie strony. Uuuf, zaliczone. O mało co nie rozjechałem prawie metrowej żmii. Gdzie ją tu poniosło!
Kręcę na Przeprośną. Od tyłu poszło za łatwo. Zjeżdżam więc i zdobywam ją jeszcze raz ale po kamieniach. Teraz lepiej. Rzut oka na plac budowy Dziennego Domu Pielgrzyma i zjazd. Za Przeprośną znana mi długa, wznosząca się, leśna, dzisiaj wyjątkowo piaszczysta dróżka na Siedlec. Były podpórki.
Dla odsapki trochę asfalciku. Srocko, Małusy Małe, (wspaniałe przydrożne śliweczki), Turów, Olsztyn.
Ciągnie do lasu. Za Biakłem w Sokole. Czerwony pieszy doprowadza mnie do słynnej ścieżki z progami. Strach się bać. Okazja zmierzyć się po raz pierwszy z nimi. Progowy podjazd do zakrętu 90 stopni w lewo na najmniejszym blacie zaliczony. To już coś ale wyżej nie dam rady. Za to kusi przymierzyć się do pełnego zjazdu po progach, tam z góry. A więc z buta od zakrętu na górę. Chwilka odsapki, obniżenie siodełka, przeżegnanie się i...Pracują hamulce i amory, d za siodełkiem. O skokach nie ma mowy. Przed zakrętem (tym do którego podjechałem) podpórka. Przednie zaryło w kupie piachu. Kicha. Reszta do dołu spoko.
Postanawiam powtórzyć zjazd, może uda się bez podpórki.
Tak jak poprzednio do zakrętu podjazd, wyżej z buta. Chwila na zastanowienie i w kliki. Wyszło bezbłędnie tyle że nie na zbity łeb.
Uradowany opuszczam Sokole i z Olsztyna czerwonym rowerowym przez Kusięta walę do Czewy na wieczorną mszę (19:15) w III Alei.
W Mirowie skontatowałem że mam pół godziny czasu. A więc myk jeszcze raz na Przeprośną kamienistym podjazdem, zjazd asfaltowy i powrót ścieżką wzdłuż Warty.
Dwie minuty spóźniłem się na mszę do mojego ulubionego, jeszcze nie tak dawno akademickiego kościółka.
Od dawna myślę żeby stał się kościółkiem rowerzystów. Już widzę kilku, nastu, kilkudziesięciu kolorowych bikerów, którzy prosto z niedzielnej wycieczki, spoceni ale i szczęśliwi promieniście z wszystkich stron walą na mszę o 19:15.
No bo Bar Leśny już mamy.