krzara prowadzi tutaj blog rowerowy

krzara

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2010

Dystans całkowity:705.00 km (w terenie 104.00 km; 14.75%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:64.09 km
Więcej statystyk

Jutro Dzień Zmarłych

Niedziela, 31 października 2010 | dodano: 31.10.2010

Znicz do plecaka i przed siebie.
Dzisiaj był Olsztyn czerwonym rowerowym a dalej Mstów niebieskim pieszym. O zmroku cmentarz.
Jura to biel wapiennych gór i ostańców
Jura to bukowe i sosnowe lasy
Jura to malownicze wąwozy, źródełka i strumyki
Jura to kamieniste pola, sady jabłek
Jura to przydrożne krzaki dzikiej róży i tarniny.
I wszystko to mogę mieć na codzień w czterech odmianach roku.

Zamek w Olsztynie jak zawsze przyciąga.


Już liśćopad



Tygodniowa, rowerowa wiązanka melodii ludowych

Sobota, 30 października 2010 | dodano: 31.10.2010

Codzienne dokarmianie wiewiórek przed pracą w Lasku Aniołowskim.
Codzienne zmaganie się z nasypem kolejowym, uda się albo kicha
Cotygodniowa sauna i 10km z buta przed
Comiesięczna Masa Krytyczna (już 56), miło odświeżyć rowerowe znajomości
Coroczne odwiedzanie i porządkowanie grobów.






Maluszyn - sięganie do korzeni

  • DST 138.00km
  • Teren 2.00km
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 23 października 2010 | dodano: 23.10.2010

W linii męskiej:

Ignacy (pradziadek) ( 1850 - 1915 )
Józef (dziadek) ( 1888 - 1972 )
Antoni (ojciec) ( 1923 - 2012 )
Krzysztof (ja) ( 1952 -
Paweł (syn) ( 1988 -

Coraz częściej myślę o odtworzeniu drzewa genealogicznego.
Gdyby tak sie dało sięgnąć do jak najstarszych korzeni rodu, zapisać, poukładać, sfotografować dokumenty i miejsca, i zostawić gotowca następnym pokoleniom.
Tata pochodzi z Maluszyna więc tu należałoby szukać w księgach kościelnych.
Narazie ułatwieniem są dwa groby umiejscowione koło siebie: dziadka i pradziadka.
Zbliżający się Dzień Zmarłych ponownie nasunął takie myśli i zainspirował dzisiejszą wycieczkę. O tyleż fajną, że po raz pierwszy w życiu wybrałem się na wieś (oczywiście do Maluszyna) rowerem. Jeszcze nie tak dawno wydawało się to ponad moje siły i możliwości. Teraz śmiać mi się z tego chce.
Oj, jest co wspominać.
A więc na drzewo genealogiczne.


Drabina.
Dziadek też miał taką. Zresztą jak każdy gospodarz we wsi. Właziłem po niej na olbrzymią jabłonkę i na słomę w stodole. Uwielbiałem spać w stodole. Ten zapach zboża, świeżego powietrza. No i nie było cholernych pcheł.

Zadziwia mnie każda roślina. Jej liście, kwiat i nasienie. Idealna harmonia, niepowtarzalność, bogactwo kolorów, wzorów, wyrafinowane przystosowanie do środowiska i przekazu życia.

Nasienie- najdoskonalsza forma przekazu


Pędzimy po nowej, unijnej do Maluszyna.
Na wieś dojeżdżaliśmy pekaesami a potem samochodami osobowymi. Jednak zawsze głównymi ale dziurawymi drogami. Może dlatego nie było skojarzeń z dojazdem rowerem. Teraz... od niedawna płynie się gładkim asfaltem. Niestety o rowerzystach nie pomyśleli.


Zawsze wypatrywałem z utęsknieniem tego znaku.
Tata miał ze mną urwanie głowy. Cierpiałem na chorobę lokomocji. Dojazd pekaesem (60km!) na wieś był dla mnie koszmarem. Żygałem na każdym przystanku i na dodatkowych, wymuszonych przeze mnie postojach. Nawet awiomarin
nie pomagał.


Remiza. Tu się lało na zabawach!
Ale podczas każdej burzy cała wieś żyła w strachu i nasłuchiwała wycia syreny. Nie to co w mieście.


Dom dziadków
Boże jak tu się zmieniło. Nie ma już stodoły w głębi podwórka. Od frontu była kuźnia. Dziadek, kowal potrafił zrobić wszystko z metalu. Lemiesze do pługa, obręcze do kół, brony, podkowy, hacele (gwoździe do podków), widły, durszlaki, garnki, kubki...


Rodzinne groby
Figura Chrystusa i napisy na grobie pradziadka wymagają odnowy.


Suczka atakuje bo ma małe.
Antygospoda. Wspaniale usytuowana, ciekawie prezentująca się. Za to w menu tylko konserwy do ew. odgrzania. Tragedia.


Pilica - po pracy w polu, po zwózce czy po sianokosach cudownie było
polecieć z mydłem i ręcznikiem na wieczorną kąpiel w rzece.


Od Włoszczowy wjeżdża się do wsi wspaniałym, nowym mostem. Pierwsze zabudowania to pozostałości pałacyku Potockich.
Hrabia Potocki w grobie się przewraca widząc unijną drogę i most unijny na swoich włościach.


Autor - pomost między Antonim a Pawłem



Tygodniowa, rowerowa wiązanka melodii ludowych

Piątek, 22 października 2010 | dodano: 23.10.2010

Tylko w czwartek wymiękłem. Plama. Padało ale nie aż tak bardzo.



Akcja "Biały Borek"

Niedziela, 17 października 2010 | dodano: 17.10.2010

Chłopaki i dziewczyny z "Ratraka" oraz sympatycy nart biegowych rozpoczęli przygotowania tras biegowych. Trasy biegną lasami od miejscowości Biskupice położonej 25km na południowy wschód od Częstochowy. Zimowe kataklizmy powaliły tysiące drzew i nasze trasy stały się nieprzejezdne. Na dzień dzisiejszy sporo uprzątnięto ale 10cio kilometrowa trasa wymaga dalszego, poważnego udrażniania.

Zbiórka pod Stajnią "Biały Borek" w Biskupicach.

Sprzęt (łopatę) dla mnie i grabie dla Anwi dostarczył nieoceniony Jurek. Dzięki temu mogliśmy tu przyjechać rowerami.


Każda para rąk się liczy. Będzie bezpieczniej i łatwiej do założenia śladów ratrakiem.


Zdążyły uschnąć nim je uprzątnięto ze ścieżek


Rzut oka na Górę Sokolą



Tygodniowa, rowerowa wiązanka melodii ludowych

Sobota, 16 października 2010 | dodano: 16.10.2010

Najkrótszą czyli Trasą Śpiocha codziennie do pracy. Ta trasa jest najciekawsza. Na końcu promenady pędzi się 50/h. Potem przemyka się jak burza przez Lasek Aniołowski aż uciekają spod kół wiewiórki. Wypada się z lasu na ruchliwą ulicę i trzeba się zmierzyć z krótkim ale stromym podjazdem na most kolejowy nad gierkówką (trasa szybkiego ruchu Warszawa- Katowice).
Po półrocznych nieudanych próbach wjechania na nasyp wreszcie sukces. Udało się w środę a potem w czwartek i piątek. Podjazd zaczyna się nieciekawie bo prostopadle z ruchliwej szosy, wydeptaną ścieżką. Trzeba wskoczyć na wysoki krawężnik i napierać w górę. Teraz każdy nieudany podjazd będzie kichą.
Była też cotygodniowa sauna i wyjazd na grób mamy.



109-ta z Siwińskim

Niedziela, 10 października 2010 | dodano: 12.10.2010

Potrafi przyciągnąć i starych i młodych. Z nim wielu zaczynało przygodę z turystyką rowerową. Opisuje, fotografuje, odkrywa... ciekawe miejsca i wydarzenia okolic Częstochowy.

Tym razem jesienna wycieczka rozpoczyna się na małej stacyjce w Turowie
i od razu prowadzi polami, lasami i pagórkami jury. W lasach ukryta historia minionych czasów. Dziesiątki poniemieckich bunkrów, żołnierskie groby, okolicznościowe kapliczki na skałkach i drzewach. Co rusz piękne miejsca widokowe na jeszcze nie przebarwioną jesienią Jurę. Karawana ponad stu rowerzystów jedzie za mistrzem by za każdym razem wsłuchiwać się w jego barwne opowieści.


Pan Andrzej Siwiński - pasjonat, autor 109 wycieczek rowerowych


Silna ekipa z forum rowerowego.


Na miejscu zbutwiałego, drewnianego krzyża, wpasowanego we wnękę skały zawieszono małą kapliczkę z obrazem Św. Idziego


Z Krzyśkiem z KKTA o bieganiu


Z Teresą o półmaratonie


Nieoczekiwane spotkanie z Przemem. Często zagląda na mój blog. Miło.



Na grób cadyka w Lelowie

Sobota, 9 października 2010 | dodano: 09.10.2010

Przechodzi moja kontrpropozycja - Lelów.
Stalagmit w Rębielicach Królewskich poczeka w kolejce.
Będą więc dzisiaj asfalty i żydowskie klimaty.
Jedziemy przez fotogeniczny Olsztyn, Janów, Staromieście.
W Staromieściu podziwiamy potężną, oryginalną maszynę do cięcia bloków skalnych. Umiejscowiona przed murem kościelnym. Była własnością miejscowego proboszcza.
Dwa kilometry dalej cel wycieczki - Lelów. Był ważnym ośrodkiem chasydyzmu w Polsce.



Spichlerz u stóp zamku w Olsztynie


Nasza perła, Olsztyński zamek na maxymalnym zoomie


W jesiennym zafarbie


Piła do cięcia bloków skalnych pod muren kościoła w Staromieściu


Niedokończone dzieło


Restauracja "Lelowska" zaprasza


Ohel - kaplica z grobem cadyka

Pozamykane. Z tyłu dostrzegam wysoko uchylone małe okienko. Robię w ciemno zdjęcie. Kurcze, udało się.


Grób cadyka Dawida Bidermana

Cel osiągnięty. Teraz idziemy skosztować regionalnych potraw. Padło na


Gęsie pipki - polecam. 4zł szt.
Pipki bywają różne. Tu podają je jako faszerowane gęsie szyjki. A farszem były gęsie wątróbki.


Późno, czas wracać
To gnomon na rynku w Koniecpolu przypomina, że do domu daleko.


Święta Anna
Ach te kościoły. Tak potrzebne na rowerowym szlaku.



Tygodniowa, rowerowa wiązanka melodii ludowych

Piątek, 8 października 2010 | dodano: 11.10.2010

Samochód stoi pod blokiem i rdzewieje. Przegrywa z rowerem.



Wieczorem po połówce.

Niedziela, 3 października 2010 | dodano: 05.10.2010

Rok temu postanowiłem zrobić połówkę w tym roku. Padło na Półmaraton Katowice.
Plan minimum - zmieścić się w 2:00:00
Wyszło 1:49:36
Z jaką radością mogłem wieczorkiem wsiąść na rower. Te mięśnie nie były zmęczone.


20m do mety.

487 na 919
51 w M50
zwycięzca 1:06:31 (mistrz Polski w maratonach 2010r)