krzara prowadzi tutaj blog rowerowy

krzara

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2010

Dystans całkowity:534.00 km (w terenie 98.00 km; 18.35%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:8
Średnio na aktywność:66.75 km
Więcej statystyk

Multi Sport Challenger - Pasterka 2010

Sobota, 28 sierpnia 2010 | dodano: 03.09.2010

Pływanie - 800 m
Bieg (drogami asfaltowymi, zamiast rolek) - 12 km
Bieg/treking (trudnymi szlakami górskimi) - 14 km
Rowery górskie - 54 km
Bieg/treking - 8 km (wbieg na Szczeliniec Wielki i zbieg do Pasterki)
ZS - Zadanie Specjalne - Most linowy między tarasami Szczelińca


Sauna Team

D – No wreszcie jesteś. Dni mijają a ty unikasz wywiadu.
Krzara – Cześć. Sorry. Czekałem na oficjalne wyniki i na zdjęcia aby nimi okrasić relację. Wreszcie są! Wspaniała pamiątka dziesięciu godzin napierania.
D – Jak się czułeś po tych dziesięciu godzinach walki?
Krzara – Niesamowita radość z ukończenia AR`a pomieszana z wściekłością. Przekraczając metę nie myślałem o potwornym zmęczeniu. Podświadomie myślałem o wyniku i o tym że mogło być lepiej. Popełniliśmy błąd w nawigacji na etapie rowerowym, który kosztował nas ponad godzinę dodatkowego napierania, sporo nerwów i w konsekwencji utratę kilku miejsc.
D – No właśnie. Zajmowaliście dobre, dwunaste miejsce po pływaniu i biegu na dwadzieścia kilka zespołów. To już wasz czwarty adventure w teamie razem z Tomkiem. Czy nawigacja to wasza słaba strona?
Krzara – Ogólnie dobra nawigacja to podstawa wyniku. Wybranie najkrótszej i najłatwiejszej drogi, wypatrzenie wszystkich zmian trasy, szlaku, łut szczęścia tam gdzie mapa nie pokrywa się z rzeczywistością. Tomek jest dobrym nawigatorem, czuje teren, mapę i kompas. Nawigujemy razem i niestety razem podjęliśmy złą decyzję. Ten feralny nie tylko dla nas PK 10 (punkt kontrolny) położony był na skraju mapy. Skręciliśmy o 200 metrów za daleko i poniosło nas po za mapę. Potem nie mogliśmy określić się gdzie jesteśmy. Pozostawał więc powrót i nerwowe szukanie właściwej drogi.
D – Pisałeś, że w tym adventure`rze wystartujecie po raz pierwszy w pływaniu i na rolkach.
Krzara – Tak. Do tej pory nie podchodziliśmy do pływania i rolek. Na zawodach tego typu można zamienić pływanie i rolki na bieg lub rower. Jednak zamienniki są zdecydowanie gorzej punktowane, tak aby preferować podstawową dyscyplinę. Po za tym nie ma tyle satysfakcji z ukończenia zawodów z zamiennikami czy karami czasowymi.
W tym roku kupiliśmy rolki i zrobiliśmy kilka pierwszych treningów przed zawodami. To jednak za mało żeby spokojnie i bezpiecznie podejść do etapu rolkowego w górach. 19-to kilometrowy etap poprowadzony asfaltami po drogach w normalnym ruchu ulicznym przerażał nas. Zaznaczono na mapie cztery niebezpieczne miejsca typu: stromy zjazd z ostrym zakrętem, zwężenie drogi, przepusty wodne. Na szczęście padający deszcz i śliska nawierzchnia zmusiły organizatorów do skreślenia rolek i zamienienia ich na etap z buta. No i wyszedł prawie maraton górski.
D – A pływanie?
Krzara – Co do tego etapu to mieliśmy tylko jedną wątpliwość. Czy 800 m po zalewie Radkowskim na początek zawodów o 9:00 rano nie wyziębi nas i nie spowoduje skurczów podczas biegu czy na rowerze. Tomek miał na wszelki wypadek piersiówkę w plecaku.
Ku naszemu miłemu rozczarowaniu pływanie orzeźwiło i uspokoiło. Ale widok bandy golasów wskakujących rano w deszczu do wody niesamowity.
D – Domyślam się, że strefy zmian między etapami czyli jak wy to nazywacie „przepaki” też decydują o wyniku.
Krzara – Tego trzeba się w praktyce nauczyć. Na przepaku masz zdeponowane: sprzęt, ubiór, odżywki, napoje, ręczniki itd...do kolejnego etapu. Błyskawicznie sięgasz po przygotowane rzeczy, przebierasz się i napierasz dalej. Odżywki i napoje dozujesz siebie po drodze.
To wszystko trzeba przemyśleć i przyszykować wcześniej. W plecaku jest obowiązkowa apteczka i czołówka. Warto też mieć baton energetyczny, żelkę, izotonik w camelbagu. Organizator dowozi do przepaków i odwozi do bazy zawodów zdeponowane przez teamy rzeczy. Czasami druga, sucha para butów czy skarpetek przywraca chęć do napierania.
D – A co z twoja obtartą nogą od butów podczas treningów na rolkach?
Krzara – Był problem. Byłem pewien, że rana otworzy się podczas jazdy na rolkach i będzie dokuczać. Na szczęście ranę zabezpieczyłem plastrem wodoodpornym a rolki wypadły z zawodów.
D – O etap rowerowy byłeś spokojny?
Krzara – Ja byłem dobrze przygotowany i wyjeżdżony. Bałem się o Tomka bo on bardzo mało jeździ. Serce i wszystkie siły wkłada w to aby mi dorównać a tu po rowerze trzeba napierać dalej. Miało być około 40km. Zabłądziliśmy i wyszło 54.
D – Coś o trasie biegowej i rowerowej?
Krzara – Mieliśmy zamiar wnieść oficjalny protest do organizatorów. Trasa ogólnie nieprzygotowana. W terenie powalone drzewa, błoto, pełno kamieniu, śliskich głazów i korzeni. Wybrali najgorsze szlaki. Na dodatek zimno i mokro. Jednak z sympatii do organizatora Piotrka Hercoga wybaczyliśmy mu to.
D – Będzie kolejne podejście?
Krzara – Piotrek zaprasza do Pasterki za rok na kolejną, trzecią edycję Multi Sport Challenge. Chciałbym powalczyć, tylko czy Tomek będzie chciał ze mną wystartować? Czy nie zamieni mnie na młodszy model? Byłem najstarszym zawodnikiem.
D – Kiedy kończysz sezon startowy?
Krzara – Oj, jest jeszcze kilka zaplanowanych startów. Przede wszystkim marzy mi się pierwszy w życiu półmaraton. Przymierzam się do Półmaratonu Katowice 3 października. Kupiłem nawet niezłe buty Asics`y GT-2140. Nienawidzę biegania ale bez tego nie da się żyć. Półmaraton to już inna bajka.
D – No to do następnego spotkania po zawodach.
Krzara – Siema.


9:15 Start - pada


Pływanie - nie taki diabeł straszny


Honorowo do ostatniego metra


Bieg - dziurkowanie karty startowej na Punkcie Kontrolnym


Rower MTB - bez mapnika ani rusz.


Znowu bieg -Tomku następnym razem zabieramy hol


Most linowy na Strzelińcu Wielkim



Lanckorona, Kalwaria Zebrzydowska - totalny niedosyt

Niedziela, 22 sierpnia 2010 | dodano: 23.08.2010

Uwielbiam krakowskie precle. Pięć różniastych, zakupionych po złociszu na dworcu kolejowym w Krakowie ląduje w plecaku. Będziemy je podjadać w trójkę na całej trasie. Jest z nami nieoceniony Yacek. Przeczytał nasze zaproszeniem na forum rowerowym.
Rozpoczynamy szlakiem bursztynowym. Piękna nazwa szlaku, ale i szlak przynajmniej w tej części, którą zrobiliśmy: Kraków - Lanckorona, godny polecenia. Zaczyna się spod Wawelu, prowadzi przez Most Grunwaldzki i dalej bulwarami nadwiślanymi w kierunku Tyńca.


Jest późno bo startujemy o 9-tej spod Wawelu a tu tyle atrakcji w planach. No cóż, do grodu Kraka daleko i trudno pogodzić marzenia z realiami. A ponieważ pazerność bikera nie zna granic więc przyjdzie mu z bólem serca ciąć piękne plany. Dzisiejszym, naszym przeciwnikiem ma być upał.
Płyniemy asfaltowymi bulwarami w kierunku Tyńca. Dołem w przeciwnym kierunku płynie leniwie Wisła. Po drugiej stronie, na wzgórzu biały Klasztor OO. Kamedułów . Mijamy kilku rolkarzy dla których bulwary są świetnym miejscem do jazdy. Rower toleruje różne podłoża, rolka tylko gładki asfalt. Ostatnio dużo jeżdżę na rolkach więc wyczulony jestem na ten temat. Trochę zazdroszczę miejscowym.
Zatrzymuje nas górski tor kajakowy, zrobiony w sztucznym korycie, równoległym do Wisły.
Bramki, kaskady, rwący nurt. Trenują jedynki i dwójki. Nie czas na podziwianie, fotka i…. na rower. Docieramy do Opactwa OO. Benedyktynów w Tyńcu.


Krakowski precel
Oj jak tu ładnie! Jakaż piękna panorama Wisły! Na dziedzińcu precelek, kilka fotek, zdrowaśka w kościele i… w drogę.
Bursztynowy prowadzi przez Skawinę do Lanckorony.



W miarę udana regulacja upiornych dzisiaj przerzutek Anwi i zaliczanie kolejnych górek. Dobrze że asfaltem. Koszulki pocą się.
Na rynku w Lanckoronie wrze. Niedziela, festyn, folklor miesza się z nowoczesną tandetą.

Plan Lanckorony

Anwi zostaje ogarnąć to wszystko swoim artystycznym wzrokiem. Ja z Jackiem wjeżdżamy kamienistymi podjazdami pod ruiny zamku wybudowanego za czasów Kazimierza Wielkiego. Później miejsce związane z Konfederatami Barskimi.
Krótkie zwiedzanie i powrót na rynek. Tu lody i… zjazd do Kalwarii Zebrzydowskiej..
W Bugaju trafiamy na początek Drogi Kalwaryjskiej. Stacje drogi Pana Jezusa (zaznaczone na czerwono) i Stacje Drogi Matki Boskiej (zaznaczone na niebiesko) to duże murowane kaplice z charakterystycznymi ambonkami na zewnątrz. Wokół piękna, pagórkowata, leśno-parkowa sceneria. Cóż z tego, samo miejsce niezbyt przyjazne rowerzystom. Szerokie, pątnicze drogi wysypane ostrymi kamieniami niemiłosiernie utrudniają jazdę i uniemożliwiają podziwianie z roweru sakralnych budowli i ich otoczenia. A miało być tak nastrojowo. Wkurzeni odpuszczamy większość drogi Kalwaryjskiej i dojeżdżamy do Sanktuarium.


Kalwaria Zebrzydowska - Sanktuarium

Skreślamy z planu Wadowice kierując się w drogę powrotną w kierunku Zawiercia.


GPS Jacka wyręcza nas w nawigacji


Przydrożna ulga.

Przed nami 80 km nieznanych dróg. Liczę jeszcze na okraszenie trasy Klasztorem w Alwernii ale i to miejsce z pięknie wystającymi ponad drzewami wieżami klasztoru mijamy bokiem. Nie-do-syt. Po drodze mijamy olbrzymi, ciekawy, otoczony lasami kompleks elektrociepłowni Siersza. I tu warto byłoby zatrzymać się. Nie-ste-ty. Nie-tym-ra-zem. Mijamy go obok i o zmroku kręcimy na pociąg w Łazach.
Wyszło na to, że dzisiaj był to ambitny rekonesans. Anwi nazwie to porażką, To nie tak. Świetna, chociaż trudna przygoda rowerowa. Poszerzenie rowerowej mapy. Wszystkie drogi robione po raz pierwszy.
Jadąc pociągiem korzystaliśmy z coraz bardziej przyjaznej rowerzystom ale niestety wciąż zacofanej PKP. Przewóz roweru liniami regionalnymi 1zł. Bilet weekendowy na dowolną trasę 30zł. Bywa i wagon z wieszakami na rowery.



Trzeba to wszystko wczytać, poukładać, skalkulować, i ponownie kopnąć się w te atrakcyjne, dzisiaj po macoszemu potraktowane miejsca. Bo-war-to.

Wpis Anwi
Wpis Jacka



MB Zwycięskiej

Niedziela, 15 sierpnia 2010 | dodano: 15.08.2010

Jak co roku moja osobista pielgrzymka rowerowa na Jasną Górę. Jest o co prosić. Jest za co dziękować.



Czas na rolki

Sobota, 14 sierpnia 2010 | dodano: 14.08.2010

Bardzo dobra, dwukilometrowa, asfaltowa ścieżka rowerowo-rolkowa oddalona 14 km od domu. Rolki do plecaka i na trening. W towarzystwie anwi wyjazd jak zwykle ciekawszy a i obfocony.


Weszły do plecaka ale po odkręceniu tylnego kółka.


Pierwsza jazda na ścieżce rowerowo-rolkowej pod Olsztynem


Na rolkach
.........

Czas treningu: 52 min
Dystans: 12 km
Puls śr: 134
Puls max: 152
Spalone kalorie: 519 kcal



Tygodniowa, rowerowa wiązanka melodii ludowych

Sobota, 14 sierpnia 2010 | dodano: 14.08.2010

Świadomy wybór. Tydzień bez samochodu. Rower w pogotowiu w przedpokoju. Generalnie codziennie do pracy i w czwartek na saunę.
Pogoda cycuś.



I Mistrzostwa Polski w Biegu Pustynnym

Niedziela, 8 sierpnia 2010 | dodano: 08.08.2010

Szczerze? Jeden z lepszych moich startów. Dycha w całości po gęstych, kopnych piachach z kilkunastoma bardzo ostrymi podbiegami. Ale dobrze przygotowany byłem na to.


D – No, no. Widzę Krzara, że dałeś dzisiaj czadu.
krzara – Miło to słyszeć. Po cichu liczyłem na dobry wynik.
D – Czy 22 miejsce na 51, którzy ukończyli pustynną dychę to szczyt twoich możliwości?
krzara – To była pierwsza w moim życiu przymiarka do biegu po piachach. Biegając po plaży wybierałem zawsze twardy, mokry piasek przy falach. Tu wyboru nie było a miejscami, zwłaszcza na podbiegach i zbiegach zapadałeś się po łydki. Na szczęście dwumiesięczny trening przed zawodami zrobił swoje. Myślę, że za rok będę silniejszy.
D – Gdzie trenowałeś?
krzara – Trasę obmyślił Przemek (9ty na dychę), dobry biegacz. Na Siedlecką było zbyt daleko więc zaproponował polną, piaszczystą dróżkę od ulicy Bialskiej do Białej. Przyjeżdżaliśmy dwa razy w tygodniu wieczorkiem na rowerach, przywiązywaliśmy je do drzewa i biegaliśmy na bosaka po piaszczystych koleinach. Brali nas za głupów bo obok była utwardzona ścieżka. I tak z godzinkę w spokojnym tempie żeby przyzwyczaić i wzmocnić achillesy.
D – Na zawody też przyjechałeś na rowerku.
krzara – Jakżeby inaczej. Jako jedyni tzn. ja i Jurek przyjechaliśmy na Mistrzostwa Polski rowerami. Ogólnie dużo jeżdżę więc trzydzieści parę kilometrów potraktowałem jako rozgrzewkę.
D – Ale wróćmy do przygotowań. Widzę markowe ochraniacze na butach.
krzara – Za namową Przemka i Piotrka Hercoga mistrza adventure`ów postawiłem na profesjonalne rozwiązanie. Zakupiłem stuptuty. Trochę drogie bo 94zł za parę ale idealnie zabezpieczyły stopy przed piachem. Dziwię się pustynnym biegaczom, którzy lekceważą zgubny wpływ piachu na obtarcia i paznokcie. Są dwa sprawdzone rozwiązania. Pierwsze to ochraniacz mocowany rzepem na całym obwodzie buta. Drugie to ochraniacz nakładany na but i mocowany gumkami jak getry.
Ten pierwszy wariant wymaga przyszycia na stałe rzepa do buta. Ja wybrałem drugie rozwiązanie i dodatkowo zasłoniłem siateczki na czubkach butów.
D – A jakie wrażenia z trasy?
krzara – Nie było różowo. Piaskownica. Ale trasa przygotowana perfekcyjnie. Cudowna zmienna sceneria. Cztery pętle po 2,5km. Sporo stromych podbiegów i tyleż zbiegów. Na szczęście nie było upału. Stojąc na starcie miałem tętno 118. Przeraziłem się bo takie tętno to było na treningach. Adrenalina dała znać. Po starcie wskoczyłem na 158 i tak już bujałem się do końca zwiększając nieznacznie na podbiegach.
D – Były kryzysy?
krzara – Wręcz przeciwnie. Świetnie mi szło na stromych podbiegach i to utwierdzało mnie, że nogi i serducho wporzo. Gdy inni przechodzili do marszu ja spokojnie napierałem.
D – Widzę, że polubiłeś biegi.
krzara – Chyba żartujesz. Zawsze je nienawidziłem. Tyle fajnych rzeczy można w tym czasie robić. Biegacze to masochiści. Biegniesz przez las a mógłbyś szukać grzybów. Biegniesz ulicami miasta a tyle piwnych ogródków zaprasza. Biegniesz po górach a nie lepiej byłoby wolno delektować się widokami i kąpielami słonecznymi?
D – To o co ci właściwie chodzi w tych biegach? Na masochistę nie wyglądasz.
krzara – Wydaje mi się, że z tymi biegami u mnie to tak jak z badaniami kontrolnymi czy testami wydolnościowymi. Robisz je aby sprawdzić co ci nawala a co jeszcze całkiem nieźle funkcjonuje.Wynik prawdę ci powie. Drugi powód to możliwość bycia wśród ludzi aktywnych. Trzeci to oczekiwanie radości z sukcesu. Oczywiście na swoją miarę.
D – Twoje najbliższe plany?
krzara – 28 sierpnia, kolejny, czwarty już start razem z Tom7 w całodziennym Adventure Racing`u w Górach Stołowych. To dopiero jest wyzwanie! Bieg, rower, pływanie, rolki, mosty linowe, nawigacja… Rywalizacja zespołowa a to już inna bajka.
D – No to do zoba.
krzara - Siemka


Przedstartowy rytuał


Rewelacyjne stuptuty


Przed biegiem z Jurkiem (80), Przemkiem (129) i gen. Romanem Polko (1)


Ciężko


Tego (nr 198) wyprzedzę na mecie o 3min 22sek


napieramy


1:16:16 (206 lepszy o 4 sek)


Radość


Zawisły medale



Za szmalem.

Sobota, 7 sierpnia 2010 | dodano: 07.08.2010

W planach nowa, lżejsza rama. Przełożymy bebechy od Demy i stopniowo będziemy je podmieniać na lepsze.



Rajd rowerowy ,,W osiem dni dookoła Zielonego Wierzchołka Śląska" Dzień 6 - Gmina Panki

Niedziela, 1 sierpnia 2010 | dodano: 01.08.2010

Tempówka solo do Panek.
L= 29km
Vśr= 30,1 km/h

37km rajdu
żółwie tempo
dużo jagodowych lasów

30km szybkiego powrotu z anwi i Mariuszem.


mapnik


rajd ma wielu zwolenników