Multi Sport Challenger - Pasterka 2010
-
DST
54.00km
-
Teren
44.00km
-
Sprzęt DEMA Deor (skradziony w 2013)
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pływanie - 800 m
Bieg (drogami asfaltowymi, zamiast rolek) - 12 km
Bieg/treking (trudnymi szlakami górskimi) - 14 km
Rowery górskie - 54 km
Bieg/treking - 8 km (wbieg na Szczeliniec Wielki i zbieg do Pasterki)
ZS - Zadanie Specjalne - Most linowy między tarasami Szczelińca
Sauna Team
D – No wreszcie jesteś. Dni mijają a ty unikasz wywiadu.
Krzara – Cześć. Sorry. Czekałem na oficjalne wyniki i na zdjęcia aby nimi okrasić relację. Wreszcie są! Wspaniała pamiątka dziesięciu godzin napierania.
D – Jak się czułeś po tych dziesięciu godzinach walki?
Krzara – Niesamowita radość z ukończenia AR`a pomieszana z wściekłością. Przekraczając metę nie myślałem o potwornym zmęczeniu. Podświadomie myślałem o wyniku i o tym że mogło być lepiej. Popełniliśmy błąd w nawigacji na etapie rowerowym, który kosztował nas ponad godzinę dodatkowego napierania, sporo nerwów i w konsekwencji utratę kilku miejsc.
D – No właśnie. Zajmowaliście dobre, dwunaste miejsce po pływaniu i biegu na dwadzieścia kilka zespołów. To już wasz czwarty adventure w teamie razem z Tomkiem. Czy nawigacja to wasza słaba strona?
Krzara – Ogólnie dobra nawigacja to podstawa wyniku. Wybranie najkrótszej i najłatwiejszej drogi, wypatrzenie wszystkich zmian trasy, szlaku, łut szczęścia tam gdzie mapa nie pokrywa się z rzeczywistością. Tomek jest dobrym nawigatorem, czuje teren, mapę i kompas. Nawigujemy razem i niestety razem podjęliśmy złą decyzję. Ten feralny nie tylko dla nas PK 10 (punkt kontrolny) położony był na skraju mapy. Skręciliśmy o 200 metrów za daleko i poniosło nas po za mapę. Potem nie mogliśmy określić się gdzie jesteśmy. Pozostawał więc powrót i nerwowe szukanie właściwej drogi.
D – Pisałeś, że w tym adventure`rze wystartujecie po raz pierwszy w pływaniu i na rolkach.
Krzara – Tak. Do tej pory nie podchodziliśmy do pływania i rolek. Na zawodach tego typu można zamienić pływanie i rolki na bieg lub rower. Jednak zamienniki są zdecydowanie gorzej punktowane, tak aby preferować podstawową dyscyplinę. Po za tym nie ma tyle satysfakcji z ukończenia zawodów z zamiennikami czy karami czasowymi.
W tym roku kupiliśmy rolki i zrobiliśmy kilka pierwszych treningów przed zawodami. To jednak za mało żeby spokojnie i bezpiecznie podejść do etapu rolkowego w górach. 19-to kilometrowy etap poprowadzony asfaltami po drogach w normalnym ruchu ulicznym przerażał nas. Zaznaczono na mapie cztery niebezpieczne miejsca typu: stromy zjazd z ostrym zakrętem, zwężenie drogi, przepusty wodne. Na szczęście padający deszcz i śliska nawierzchnia zmusiły organizatorów do skreślenia rolek i zamienienia ich na etap z buta. No i wyszedł prawie maraton górski.
D – A pływanie?
Krzara – Co do tego etapu to mieliśmy tylko jedną wątpliwość. Czy 800 m po zalewie Radkowskim na początek zawodów o 9:00 rano nie wyziębi nas i nie spowoduje skurczów podczas biegu czy na rowerze. Tomek miał na wszelki wypadek piersiówkę w plecaku.
Ku naszemu miłemu rozczarowaniu pływanie orzeźwiło i uspokoiło. Ale widok bandy golasów wskakujących rano w deszczu do wody niesamowity.
D – Domyślam się, że strefy zmian między etapami czyli jak wy to nazywacie „przepaki” też decydują o wyniku.
Krzara – Tego trzeba się w praktyce nauczyć. Na przepaku masz zdeponowane: sprzęt, ubiór, odżywki, napoje, ręczniki itd...do kolejnego etapu. Błyskawicznie sięgasz po przygotowane rzeczy, przebierasz się i napierasz dalej. Odżywki i napoje dozujesz siebie po drodze.
To wszystko trzeba przemyśleć i przyszykować wcześniej. W plecaku jest obowiązkowa apteczka i czołówka. Warto też mieć baton energetyczny, żelkę, izotonik w camelbagu. Organizator dowozi do przepaków i odwozi do bazy zawodów zdeponowane przez teamy rzeczy. Czasami druga, sucha para butów czy skarpetek przywraca chęć do napierania.
D – A co z twoja obtartą nogą od butów podczas treningów na rolkach?
Krzara – Był problem. Byłem pewien, że rana otworzy się podczas jazdy na rolkach i będzie dokuczać. Na szczęście ranę zabezpieczyłem plastrem wodoodpornym a rolki wypadły z zawodów.
D – O etap rowerowy byłeś spokojny?
Krzara – Ja byłem dobrze przygotowany i wyjeżdżony. Bałem się o Tomka bo on bardzo mało jeździ. Serce i wszystkie siły wkłada w to aby mi dorównać a tu po rowerze trzeba napierać dalej. Miało być około 40km. Zabłądziliśmy i wyszło 54.
D – Coś o trasie biegowej i rowerowej?
Krzara – Mieliśmy zamiar wnieść oficjalny protest do organizatorów. Trasa ogólnie nieprzygotowana. W terenie powalone drzewa, błoto, pełno kamieniu, śliskich głazów i korzeni. Wybrali najgorsze szlaki. Na dodatek zimno i mokro. Jednak z sympatii do organizatora Piotrka Hercoga wybaczyliśmy mu to.
D – Będzie kolejne podejście?
Krzara – Piotrek zaprasza do Pasterki za rok na kolejną, trzecią edycję Multi Sport Challenge. Chciałbym powalczyć, tylko czy Tomek będzie chciał ze mną wystartować? Czy nie zamieni mnie na młodszy model? Byłem najstarszym zawodnikiem.
D – Kiedy kończysz sezon startowy?
Krzara – Oj, jest jeszcze kilka zaplanowanych startów. Przede wszystkim marzy mi się pierwszy w życiu półmaraton. Przymierzam się do Półmaratonu Katowice 3 października. Kupiłem nawet niezłe buty Asics`y GT-2140. Nienawidzę biegania ale bez tego nie da się żyć. Półmaraton to już inna bajka.
D – No to do następnego spotkania po zawodach.
Krzara – Siema.
9:15 Start - pada
Pływanie - nie taki diabeł straszny
Honorowo do ostatniego metra
Bieg - dziurkowanie karty startowej na Punkcie Kontrolnym
Rower MTB - bez mapnika ani rusz.
Znowu bieg -Tomku następnym razem zabieramy hol
Most linowy na Strzelińcu Wielkim