Na dwie setki z elektrykami
-
DST
200.00km
-
Sprzęt DEMA Deor (skradziony w 2013)
-
Aktywność Jazda na rowerze
Tomek i Krzysiek na ciężkich elektrykach. Ważą po 36 kg.
Elektryk © krzara
Ja crossem brata. W takim układzie jeszcze nie kręciłem. Planowane dwie setki mają pokazać kto je zrobi i jak.
Startujemy o szóstej rano.
.........
Tu małe wyjaśnienie bo widzę już komentarze a wpis w lesie.
Jak co niektórym wiadomo rusza w tym roku Decathlon Orbita czyli 500 w dobę. Zaczynamy kręcić na niej już za tydzień. W ramach treningu i poznania odcinków trasy wymyśliłem sobie ten wyjazd zapraszając chętnych do wspólnej jazdy. Jakież było moje wielkie zdziwienie gdy rano na umówionym miejscu zastałem dwóch elektryków. Nigdy mnie ta bajka nie interesowała. Na orbity też ich nie zapraszam. Nie bardzo wiedziałem jak to będzie. Nie znałem ich możliwości, z jakimi prędkościami jeżdżą, jakie mają zasięgi, jakie dają zmiany itd. Cóż było robić. Pożyjemy, zobaczymy. Pocieszałem się tym, że Tomka znam chociaż z widzenia a Krzysiek na dzień dobry zrobił dobre wrażenie.
A teraz pójdę na skróty.
Rowery elektryczne nie dały ani jednej zmiany. Dostosowywały się do mojej jazdy. Człapałem się pod górkę to one też powolutku za mną. Cisnąłem 30, 40 czy 50 to one też dawały po garach ale tuż za mną.
Na szczęście nie smrodziły i nie warczały.
Tomek strzelił pięćdziesiątkę (do Brynku) i pożegnał się bo szacował swoje ("roweru") możliwości zasięgu na setkę więc drugą pięćdziesiątkę zarezerwował na powrót.
Krzysiek z dwa razy mocniejszymi bateriami podjął wezwanie pokonania dwusetki.
Na niebie lampa, trochę wiaterku i z każdą kolejną pięćdziesiątką zauważamy wyraźnie postępujący proces wyczerpywania. Krzysiek ma te procenty wyświetlane na komputerze: jeszcze 41%, 35%, 28%, 18%, 7%...
Widzę, że w obawie wyczerpania baterii coraz częściej wspomaga kręceniem. Ja takich procentów, które określałyby zakumulowaną, pozostającą we mnie moc nie widzę. Ale jako stricte rowerzysta mam ewidentną przewagę nad elektrykiem. Doładuje mnie baton, banan, ciastko... i dociągnę. Elektryk pada i żąda ładowarki. Ta ciężka, wielokilogramowa czeka w domu. Samo gniazdko z prądem po drodze nie wystarczy. I dymasz pedałami niczym pagajami na żaglówce ze spuszczonymi żaglami gdy nie ma wiatru.
Optymizm nie opuszczał Krzyśka. Chyba, że udawał. Dokręcał i dokręcał. Na rogatkach Czewki Krzychowi wyje alarm. Jedno z kilkudziesięciu ogniw padło. Powolutku, chodniczkiem toczy się do domu.
Tomku i Krzyśku podziwiam Was. Chociaż to nie jest jak wspomniałem moja bajka, to to co robicie zasługuje na szacum. Sami budujecie swoje elektryki, ulepszacie, macie specjalistyczną wiedzę, nie wchodzicie nikomu w drogę. A to, jak daleko postrzega się Wasze cacka od czysto nożnych rowerów jest odczuciem subiektywnym.
Ważne jest kto siedzi na siodełku a nie bryka siodełka.
Wspaniałe doświadczenie. Dzięki.
komentarze
trochę mu przeszkadza ale się przyzwyczaił.
a mój rowerek jest tu. http://tnij.org/roweerek
widzę jakiś szał Orbitowy, chyba wlecę popatrzeć;)
1.fakt energia z węgla. ale mam parę bateri słonecznych więc bilans energi
prawie zerowy.fakt że nie tu gdzie ładuje,ale mam je na swoim stanie.
2.i tak jeśli chodzi o napędzany pojazd to elektryk najmniej szkodzi i zużywa energi. (oprucz batonów)
3. poza tym posiadam inne rowery (czyste) na których często jeżdżę
ot tak dla przyjemności. i też lubię się spocić.(muszę uzupełnić wpisy)
4. nie kłóćmy się bo to nie ma sensu
przecież w końcu nic nie zabije naszej wspólnej pasji do rowerów. (nawet lekko zmodyfikowanych)
ps.. tak samo mogą szosowcy wyzywać na górali i odwrotnie i każdy będzie
miał trochę racji.
no dobra koniec tej dyskusji,bo w końcu właściciel bloga się zezłości....
pozdrawiam wszystkich.....
co innego jak sobie do pracy jadę.-garnitur mam suchy.. (nieprzepocony).
a ostatnio zmieniłem korbę na większą właśnie aby więcej kręcić pedałami a mieć sporą prędkość. 45km/h powoduje spory usmiech na twarzy.
pozdro.
gość też mi się marzy większa sekcja ev. narazie to kilka jest na mieście
pozdrawiam.
Pozdrawiam