krzara prowadzi tutaj blog rowerowy

krzara

Na dwie setki z elektrykami

Niedziela, 13 lipca 2014 | dodano: 13.07.2014


Tomek i Krzysiek na ciężkich elektrykach. Ważą po 36 kg. Elektryk
Elektryk © krzara
Ja crossem brata. W takim układzie jeszcze nie kręciłem. Planowane dwie setki mają pokazać kto je zrobi i jak. Startujemy o szóstej rano.
.........
Tu małe wyjaśnienie bo widzę już komentarze a wpis w lesie. Jak co niektórym wiadomo rusza w tym roku Decathlon Orbita czyli 500 w dobę. Zaczynamy kręcić na niej już za tydzień. W ramach treningu i poznania odcinków trasy wymyśliłem sobie ten wyjazd zapraszając chętnych do wspólnej jazdy. Jakież było moje wielkie zdziwienie gdy rano na umówionym miejscu zastałem dwóch elektryków. Nigdy mnie ta bajka nie interesowała. Na orbity też ich nie zapraszam. Nie bardzo wiedziałem jak to będzie. Nie znałem ich możliwości, z jakimi prędkościami jeżdżą, jakie mają zasięgi, jakie dają zmiany itd. Cóż było robić. Pożyjemy, zobaczymy. Pocieszałem się tym, że Tomka znam chociaż z widzenia a Krzysiek na dzień dobry zrobił dobre wrażenie. A teraz pójdę na skróty. Rowery elektryczne nie dały ani jednej zmiany. Dostosowywały się do mojej jazdy. Człapałem się pod górkę to one też powolutku za mną. Cisnąłem 30, 40 czy 50 to one też dawały po garach ale tuż za mną. Na szczęście nie smrodziły i nie warczały. Tomek strzelił pięćdziesiątkę (do Brynku) i pożegnał się bo szacował swoje ("roweru") możliwości zasięgu na setkę więc drugą pięćdziesiątkę zarezerwował na powrót. Krzysiek z dwa razy mocniejszymi bateriami podjął wezwanie pokonania dwusetki. Na niebie lampa, trochę wiaterku i z każdą kolejną pięćdziesiątką zauważamy wyraźnie postępujący proces wyczerpywania. Krzysiek ma te procenty wyświetlane na komputerze: jeszcze 41%, 35%, 28%, 18%, 7%... Widzę, że w obawie wyczerpania baterii coraz częściej wspomaga kręceniem. Ja takich procentów, które określałyby zakumulowaną, pozostającą we mnie moc nie widzę. Ale jako stricte rowerzysta mam ewidentną przewagę nad elektrykiem. Doładuje mnie baton, banan, ciastko... i dociągnę. Elektryk pada i żąda ładowarki. Ta ciężka, wielokilogramowa czeka w domu. Samo gniazdko z prądem po drodze nie wystarczy. I dymasz pedałami niczym pagajami na żaglówce ze spuszczonymi żaglami gdy nie ma wiatru. Optymizm nie opuszczał Krzyśka. Chyba, że udawał. Dokręcał i dokręcał. Na rogatkach Czewki Krzychowi wyje alarm. Jedno z kilkudziesięciu ogniw padło. Powolutku, chodniczkiem toczy się do domu.
Tomku i Krzyśku podziwiam Was. Chociaż to nie jest jak wspomniałem moja bajka, to to co robicie zasługuje na szacum. Sami budujecie swoje elektryki, ulepszacie, macie specjalistyczną wiedzę, nie wchodzicie nikomu w drogę. A to, jak daleko postrzega się Wasze cacka od czysto nożnych rowerów jest odczuciem subiektywnym.
Ważne jest kto siedzi na siodełku a nie bryka siodełka. 
Wspaniałe doświadczenie. Dzięki.




komentarze
Gość | 17:35 wtorek, 9 września 2014 | linkuj Alez nie bierzesz po uwage tego ze na rowerach ze wspomaganiem wielu jezdzi dla przyjemnosci lub koniecznosci jezdzenia z wysilkiem, kręcąc pedalami, tyle tylko ze dalej i szybciej. To tak jakbys mial kolejna 1-2 przerzutki.
nemoo
| 16:01 wtorek, 15 lipca 2014 | linkuj keram. pozwolę sobie odpowiedzieć za kolegę bo to jego rowerek.
trochę mu przeszkadza ale się przyzwyczaił.
a mój rowerek jest tu. http://tnij.org/roweerek
vuki
| 08:02 wtorek, 15 lipca 2014 | linkuj ta bateryjka pod rurą nie przeszkadzała w kręceniu? wygląda na szeroką
widzę jakiś szał Orbitowy, chyba wlecę popatrzeć;)
nemoo
| 22:15 poniedziałek, 14 lipca 2014 | linkuj nuno- miałem już nie pisać ale nie wytrzymałem.
1.fakt energia z węgla. ale mam parę bateri słonecznych więc bilans energi
prawie zerowy.fakt że nie tu gdzie ładuje,ale mam je na swoim stanie.
2.i tak jeśli chodzi o napędzany pojazd to elektryk najmniej szkodzi i zużywa energi. (oprucz batonów)
3. poza tym posiadam inne rowery (czyste) na których często jeżdżę
ot tak dla przyjemności. i też lubię się spocić.(muszę uzupełnić wpisy)
4. nie kłóćmy się bo to nie ma sensu
przecież w końcu nic nie zabije naszej wspólnej pasji do rowerów. (nawet lekko zmodyfikowanych)
ps.. tak samo mogą szosowcy wyzywać na górali i odwrotnie i każdy będzie
miał trochę racji.

no dobra koniec tej dyskusji,bo w końcu właściciel bloga się zezłości....
pozdrawiam wszystkich.....
Nuno | 21:42 poniedziałek, 14 lipca 2014 | linkuj Po pełnym już wpisie Krzary- wywołany niejako do tablicy - dodaję: żeby nie było-również mam szacun do właścicieli tych pojazdów, ale nie za kolarstwo, lecz za ich techniczno-majsterkowiczowe smykałki. Coś jak podziw dla modelarzy, konstruktorów, wynalazców, itd. Jednakowoż: nigdy nie przyjmę do wiadomości, że tego typu wynalazki można zaliczać do kolarstwa i stawiać w równym szeregu z prawdziwymi rowerami. Prawdziwe kolarstwo ( zresztą tak jak prawdziwy sport ) to właśnie pot, wysiłek, nie rzadko łzy.. Tam gdzie dojechałeś - dojechałeś sam, dałeś radę, lub nie.. A nie jak posiadacz smartfona - patrzysz w ikonę baterii, na ile masz jeszcze używania... Przecież jest tylko kwestią czasu, że wynalezione zostaną jakieś baterie lub inne ogniwa, które pozwolą na zasięg np. 600 km i będzie wtedy jechał obok Ciebie na Orbicie - pedałującego zawzięcie i śmierdzącego w przepoconej koszulce- facet na bardzo wydajnym ogniwie, nie spocony, pachnący i uśmiechnięty, podjeżdżajacy jako pierwszy do Altany Żywiec na piwko i kiełbasę z grila... I na koniec taka uwaga: Krzara pisze: czy nikomu Ci konstruktorzy nie wchodzą w drogę? Nie tak do końca: przecież ładują te akumulatory z gniazdka 230V. A w tym gniazdku to prąd jest skąd, no chyba że z wiatraka, ale to ułamek promila wytwarzanej energii... W Polsce ten prąd jest ze spalania węgla.... Ja wiem, że wyolbrzymiam, przesadzam, itd.... Ale moim celem jest zwrócenie uwagi na ogólniejszy problem: nie tędy droga! Promujmy rowery, ale jako środek do aktywizacji ruchowej. Człowiek jest skonstruowany biologicznie do ruchu przy pomocy własnych mięśni i stawów. Elektro-rowery to zabijają i dlatego jestem temu przeciwny. Pozdrawiam.
Nuno | 19:29 poniedziałek, 14 lipca 2014 | linkuj Uśmiech na twarzy to ja mam, jak na swojej szosóweczce zapinam 45 km/h :) i wiem, że jest to MOJE 45 km/h......
nemoo
| 14:32 poniedziałek, 14 lipca 2014 | linkuj nuno.. wiem.wiem. ale tu akurat bardzo dużo dokręcałem pedałami..
co innego jak sobie do pracy jadę.-garnitur mam suchy.. (nieprzepocony).
a ostatnio zmieniłem korbę na większą właśnie aby więcej kręcić pedałami a mieć sporą prędkość. 45km/h powoduje spory usmiech na twarzy.
pozdro.

gość też mi się marzy większa sekcja ev. narazie to kilka jest na mieście
pozdrawiam.
Gość | 14:23 poniedziałek, 14 lipca 2014 | linkuj Równie dobrze można skorzystać ze skutera. Jestem na NIE!
angelino
| 12:43 poniedziałek, 14 lipca 2014 | linkuj Cóż, być może przyjdzie dzień kiedy skorzystam z takiego roweru.
Gość | 10:56 poniedziałek, 14 lipca 2014 | linkuj Widzę że sekcja elektryków w Czewie ma się coraz lepiej bo pojawiają się jakieś wpisy z wypadami :) . Nie wyobrażam sobie już Częstochowskiej Masy Krytycznej bez widoku tych rowerów .
Pozdrawiam
Nuno | 09:19 poniedziałek, 14 lipca 2014 | linkuj Jak dla mnie, to zaprzeczenie idei kolarstwa. Rower ma być wprawiany w ruch siłą ludzkich mięśni. Wszystkie inne źródła napędu jednośladu dyskwalifikują go jako rower i stawiają na równi z melexami, segwayami, suterami i innymi tego typu wynalazkami. Nawet jak te "rowery" maja pedały i po wyczerpaniu aku trzeba samemu cisnąć i to z większą wagę, to nie to.. To coś jak doping w sporcie, wspomagacz, a nawet nie bójmy się tego słowa: oszustwo. Nie nazywajmy tego rowerem, a już umawianie się z takimi melexami na wspólne kręcenie ( swoją drogą na elektryku kręcą zwoje elektromagnesów a nie człowiek) jest bez sensu...
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa ioneg
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]