Żar, gar, czar - czyli jak niradhara i Kajman zorganizowali I Meeting u Niezależnych Krokodyli.
-
DST
40.00km
-
Teren
5.00km
-
Sprzęt DEMA Deor (skradziony w 2013)
-
Aktywność Jazda na rowerze
Mały kredyt hipoteczny, betoniarka do wymieszania 1m3 bigosu, dzienna produkcja chleba z pobliskiej piekarni i mięs z zaprzyjaźnionej jatki, krzynka piwa na osobę, cała sklepowa dostawa serka twarogowego na śniadanie, wariacje pogodowe (od upału po gradobicie), efekty pirotechniczne (piorun walnął w chałupę 10m od nas a na nas posypały się odłamki tynku), współpraca projektantów Mennicy Polskiej przy wykonaniu pamiątkowych medali, pokazowe uruchomienie trzeciego bloku elektrowni sterowane z Warszawy, autokonsultacje z najlepszymi w Polsce organizatorami imprez masowych… to prawdopodobnie tylko niektóre tajniki, dzięki którymi nasza Ela i nasz Piotr wyczarowali dwudniowy, wieloetapowy meeting dla bikestatsowiczów. Pomysł, oprawa, realizacja godne mistrzów. I ja tam byłem, jeździłem, jadłem, śpiewałem i piłem.
Czar miejsca, czar gospodarzy.
Żar lejący się z nieba i żar ich serc. Nawet góra Żar.
Gar a dokładnie dwa garokotły królewskiego bigosu.
Tego wszystkiego zasmakowali również moi przemili, starzy i nowi znajomi z BS:
Angelino, Anwi, Autochton, Czecho,
Funio z synem, Ilona, Janusz507, Krzysio32, Marusia, ProjektKamczatka, Rafaello, Robd, Shem, Yacek
i Kuba mający status kandydata na Bikestatowicza.
Dzisiaj gdy kurtyna już opadła i częściowo nadrobiłem brak snu mam coś w rodzaju moralnego kaca. Wybaczcie jednak, nie bijcie. Nie mogłem się oprzeć pokusie spałaszowania kilkunastu (sic!) porcji bigosu (to za tych co nie byli), zainicjowaniu ucieczki na Żar (Elu, wjechałem w 31min i 14 sek - wiem, że czeka mnie srogi rewanż Kuby z Andrychowa], wydzieraniu anwi aparatu do focenia (to przez te Wasze, cholernie piękne okolice). Teraz dopiero uświadamiam sobie że pomysł policzenia uczestników meetingu przy ognisku przez podzielenie nóg stonogi przez cztery był bardzo ryzykowny . Całe szczęście, że głową stonogi był Kuba i nie pozwolił stonodze zwalić się w ognisko. Albo współczesna wersja skoku przez ciupagę - Kajman poświęcił swój pagaj a mogło być różnie po sześciu browcach. Przepraszam za niedostrojoną gitarę. Na szczęście Twój wspaniały wokal Elu niósł się od zapory do zapory, od góry po górę i był odporny na moje pogrywanie. Albo gimnastyka poranna. Wiedziałem, że poprowadziłem ją o 5 min za długo. Minutka dla tak rozgrzanych ogniskiem uczestników by wystarczyła. A ja głupi myślałem, że ćwiczycie codziennie a nie tylko ten rower i rower. Weźmy np takiego Kajmana. Taka niby cicha woda, taki niby żółwik a trzeba go było widzieć jak czterdziestką popyla w strugach deszczu. Ledwo nadążyłem za nim. Nie wspomnę o Kubie. Widziałem jego harce na kamienistym zjeździe i poczułem się taki malutki.
I tak by można o każdym ale nie wypada każdego obsmarować. Ta urodziwa, tamta przemiła, ten macho, tamten zgrywus. Kurde jak to fajnie widzieć tyle plusów u tych z którymi się tańczy. Zatańczmy razem jeszcze raz.
Dzięki Elu, dzięki Piotrze. Szliście w pierwszej parze i tak powinno zostać.
To dzięki niej. Nie zawiodła. Przy zbiorniku na górze Żar.
Jak zapamiętać ich imiona?
Najpierw nad Żar, na Kiczerę po widoki na oklice Jeziora Międzybrodzkiego i
na zbiornik na Żarze.
Medal za zdobycie góry Żar.
Ci w barze na Żarze to my z BS kolarze.
komentarze
Miło było Cię poznać:)
pozdrawiam:)
Bo na podwórzu jest woda, a nam jest Ciebie szkoda :-)
Gdybyś nie robił tylu nawrotów na Beskidku pewnie byś mnie mignął w tym deszczu:)
Długo nie zapomnę słów Angelino na przełęczy "Z jakiej on jest planety i co oni tam jedzą"!!!
Będziemy to kiedyś przy kominku opowiadać wnukom.
Jesteś Wielki. Pozdro
Dzięki za przybycie. Świetny facet z Ciebie! :))))