59 Częstochowska Masa
-
DST
15.00km
-
Sprzęt DEMA Deor (skradziony w 2013)
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zabawa w speleologów - Jaskinie Towarna i Niedźwiedzia
-
DST
61.00km
-
Teren
2.00km
-
Sprzęt DEMA Deor (skradziony w 2013)
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jaskinie: Towarna, Niedźwiedzia i Dzwonnica
Kujmy żelazo póki gorące. Zeszłotygodniowy pomysł spenetrowania trzech, połączonych ze sobą (?) jaskiń w Górach Towarnych wcielamy w życie. Z krótkich informacji zamieszczonych w internecie o jaskiniach: Towarnej, Niedźwiedziej i Dzwonnicy wynikało, że należą do jaskiń o małym stopniu trudności. Nie czyniliśmy więc z anwi specjalnych przygotowań. Ograniczyliśmy się do zabezpieczenia czołówek, podręcznej mapy i w miarę odpowiednich ubrań.
Wywiad przeprowadzony wśród znajomych kumpli, którzy chodzili trochę po jaskiniach nie dał odpowiedzi czy możliwe jest przejście między Towarną a Dzwonnicą. Nie robili tego. Oczywiście fajnie byłoby go zrobić tak aby za jednym wejściem obskoczyć trzy jaskinie. Decydujemy się wejść od Towarnej i jeśli to jest możliwe wyjść Dzwonnicą.
Przed nami ponad 180 m nieznanych korytarzy.
Świadomość, że po kilku, kilkunastu czy nawet kilkudziesięciu metrach możesz czołgając się dotrzeć do komory, odreagować i podziwiać ją, ładuje akumulatory. Jak będzie tutaj?
Rozmyślając o penetracji jaskiń pamiętałem aby na drugi plan nie zeszły dwie inne, ważne, niedzielne sprawy związane z wyjazdem. A mianowicie zrobienie zdjęcia zagadki na forum rowerowe oraz kilkugodzinna praca przy torach biegówkowych w Biskupicach.. Krótki dzień utrudnia swobodne ułożenia planu dnia, nie mniej, nie rezygnuję z niczego.
Przed Olsztynem a dokładnie w Kusiętach robimy zdjęcie „kamiennego orła”. To on będzie zagadką z tego wyjazdu.
Prześmieszny, z czujnym, czerwonym oczkiem i drucianym pióropuszem stoi sobie na skałce przy drodze i zaprasza turystów.
Anwi zakłada swoją bazę wypadową w Olsztynie.
Ja ostro do Biskupic. Ekipa dziewięciu chłopa przystępuje do równania ścieżek pod tory i wbijania kilkudziesięciu pali na nowe oznakowanie trasy. Trzy bite godziny.
Mam godzinny poślizg. Kumpel częściowo ratuje mnie od dłuższej wpadki i podwozi po skończonej pracy pod Góry Towarne.
Wszystko w biegu. Doganiam anwi. Podchodzimy pod Jaskinię Towarną.
Za chwilę wkroczymy w inny wymiar czaso-przestrzenny. Póki co czujemy późne, zimowe popołudnie. Tam, w jaskiniach, czas, pora dnia, pora roku, różnice temperatur nie istnieją. Jest to cholernie wygodne. Nie musisz tak jak na powierzchni co rusz dostosowywać się do zmieniającego się otoczenia. Constans.
Zostawiamy rowery na początku jaskini i...
ruszamy w głąb korytarza. Po kilkunastu metrach od wejścia odbija na prawo wąski, wysoki korytarz prowadzący do J. Towarnej. Wzdłuż korytarza bardzo zróżnicowane sklepienie i ściany o różnych formach skalnych. Po obu stronach korytarza obniżenia poziomów. Na końcu po prawej pionowy otwór prowadzący do najniższej komnaty. Zwiedzanie. Wracamy do głównego korytarza i kierujemy się na J Niedźwiedzią. Podziwiamy po obu stronach niezliczone jamy, zagłębienia, otwory i nacieki. Szeroki zakręt w prawo stanowi rodzaj komnaty a na jej końcu znajdują się: na wprost mały otwór, który pozwala na czworaka przedostać się do J. Niedźwiedziej a na lewo mała dziura kusząca do dalszej penetracji. Czyżby to było tajemnicze przejście do Dzwonnicy? Trochę mało prawdopodobne. Tam się nie da wejść. Zagadkę tą zostawiamy na później i na czworaka próbujemy przedostać się do Niedźwiedziej.
Rowerowy kask to nie najlepsze rozwiązanie . Tu przydałby się zwykły, mały, gładki garnek bez dziur. Bez przerwy stukam nim o sufit. Niby chroni.
W Niedźwiedziej przerwa w podróży.
Dla urozmaicenia surrealistyczna fotka martwej natury. Ostra czerwień jabłek ożywia skalne kolory.
Wracamy pod tajemniczy otwór przed Niedźwiedzią. Chyba trochę późno na sprawdzania jednak chociaż częściowo muszę rozwiązać zagadkę. Czy w ogóle da się tam wcisnąć? A jeśli tak to jak daleko?. Analizujemy szkic mapy.
Wszystko wskazuje na to że jest to poszukiwane przejście do Dzwonnicy. Iwona zostaje u wejścia a ja...
Trochę mam pietra czy się nie zakleszczę. A co będzie z cofaniem tyłem. Suwając się zrobiłem kilka metrów. Podłoże raczej płaskie z utwardzonej gliny. Nad głową w miarę gładko. Zdejmuję kask bo nie mieszczę się z nim. Popycham go przed sobą. Liczę na to, że jak głowa i ramiona wciskają się to reszta za nimi przejdzie. Kolejne metry i zakręt w prawo. Nie mam już kontaktu z Iwoną. O odwróceniu nie ma mowy. Kolejne metry i nagle czuję powiew świeżego, zimnego powietrza w twarz. Czyli to może być powiew od wejścia do Dzwonnicy. Za wcześnie uwierzyłem w sukces. Przede mną w świetle latarki błyszczy metrowa kałuża. Perspektywa przejechania brzuchem po wodzie szokuje ale i nakazuje odwrót. Wykorzystuję miejscowe boczne wgłębienia i cudem obracam się. Nie wiem jak to było możliwe w takim przejściu. Pełzając metr po metrze wracam szczęśliwie do punktu wejścia.
Nie rozwiązałem do końca zagadki ale wiele zostało wyjaśnione. Czeka nas kolejne podejście.
PS
Przyznam się, że nijak się ma np. łażenie po olbrzymiej Grocie Łokietka czy Jaskini Raj i to w dodatku z przewodnikiem w stosunku do penetracji kilkudziesięciu metrów nieznanych korytarzy czy czołgania i pełzania się wąskimi tunelami. Do całej otoczki „och i ach jak tu cudnie” dochodzi element zdobywania.
Sami swoi
-
DST
76.00km
-
Teren
2.00km
-
Sprzęt DEMA Deor (skradziony w 2013)
-
Aktywność Jazda na rowerze
Miało być w gronie biegówkarzy a wyszło w gronie rowerowym. Z powodu deszczu odwołano akcję poprawiania i znakowania torów w Biskupicach. Na akcję jechaliśmy rowerami, tzn ja i anwi. Na szczęście przez Bar Leśny w Olsztynie. Tu nastąpiła zmiana planów. Dołączyliśmy do kręcących się po tych okolicach znajomych bikerów. Dobrze mieć jakieś drugie czy piąte, równie wciągające hobby i tym żyć. Wtedy i przytrafiające się od czasu do czasu kontuzje uniemożliwiające jedno ale dopuszczające drugie czy piąte można jakoś przetrwać. Chyba domyślacie się co autor chciał powiedzieć. Dokładnie to to, że z pękniętym żebrem nie można jednego ale można drugie czy piąte.
(od lewej) PRZEMO2, krzara, Jurczyk, markon, STI,
Dzisiejszy wypad to jakby rowerowy tryptyk.
Pierwsza część to jazda do roboty w kierunku Baru Leśnego.
Druga to czas spędzony w barze i na siodełku w towarzystwie samych swoich.
Trzecia to trailer „Jaskinia Towarna, Jaskinia Niedźwiedzia i Jaskinia Dzwonnica”
Żeby pełniej poczuć uroki Jury trzeba wjechać w teren, zapomnieć o asfalcie, o autach, o budynkach. Różnorodność form skalnych i roślinnych powala. Chłoniesz to wszystko z detalami i nie tak łatwo zmusić się do odjazdu.
Teren kusi
Pod Jaskinią Towarną
plan jaskiń
z Towarnej
To jest przymiarka i zapowiedź spenetrowania i sfocenia tych trzech jaskiń.
-------------------------------------------------------------
PS
Polecam, tu warto zaglądać.
blog rowerowy Niradhary
Dużo jeździ na rowerze, pięknie i ciekawie pisze, robi śliczne zdjęcia.
Miła, sympatyczna, dowcipna, otoczona rzeszą przyjaciół na BS. Nazwałem Ją kiedyś Królową Bikestatsu. Wraz z mężem Piotrkiem pasjonaci wycieczek rowerowych, cudownie integrują to środowisko.
Elu, robisz to wspaniale. Głosuję na Twój blog.
Krok trzeci, podwójny kapeć
-
DST
72.00km
-
Sprzęt DEMA Deor (skradziony w 2013)
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kręcimy razem z Anwi i Zbyszkiem (napotkanym, sympatycznym szosowcem) głównymi drogami w kierunku Złotego Potoku.
Ta sama kategoria wiekowa.
Przed Janowem zatrzymujemy się na popas w nowym gościńcu. Niestety zamknięty na trzy spusty.
Zamknięty również Park Miniatur Zamków Jurajskich. Coś tu nie gra. Oba obiekty miały wielu gości. Teraz są wielkimi atrapami Czyżby po wyborach coś zazgrzytało?
Atrapą jest również zegar na płocie przy kasie parku.
Ochrona daje mi do zrozumienia, że jestem persona non grata.
Spadam.
Janów - tu sprawdzona, schludna knajpa. Żurek przy kominku i gadu-gadu z właścicielką. Czas wracać.
I szkoda się rozwodzić nad podwójnym kapciem, nad urwanym przewodem od licznika, nad tym że ostatnie 2km były z buta. Ważniejsze miłe wrażenia i zdjęcia nieocenionego, niezastąpionego, niezniszczalnego zamku w Olsztynie.
Krok kolejny - koleiny
-
DST
11.00km
-
Sprzęt DEMA Deor (skradziony w 2013)
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wycieczka to to nie była. Nawet nie wyjechałem za rogatki miasta. Po prostu jakoś nie ciągnie mnie za okrągłą kierownicę. Wolę tą prostą i to co trza a nawet, i to co nie trza załatwiałem dziś rwerem. Mimo zdradzieckich, oblodzonych kolein, które kuszą bo wyłania się w nich asfalt gleby nie było.
PS
Ale ileż podpórek!
Krok w Rok
-
DST
4.00km
-
Sprzęt DEMA Deor (skradziony w 2013)
-
Aktywność Jazda na rowerze
Co jest ważniejsze? Wsiąść zimą na rower czy bić kilometry? Postawiłem na to pierwsze. W południe zaliczyłem 35 km na biegówkach. Wieczorem rowerkiem na saunę z tarzaniem się w śniegu i noworocznym szampanem. Nie ma co się łudzić. Nie ma co obiecywać sobie lepszych wyników w nowym roku. Poprzedni był mocny. Oby nowy też cieszył.
Biegówkowa brać
Sylwester na biegówkach
-
DST
5.00km
-
Sprzęt DEMA Deor (skradziony w 2013)
-
Aktywność Jazda na rowerze
Przemek podrzucił pomysł narodzin nowej, świeckiej tradycji witania Nowego Roku na biegówkach, na naszych superanckich trasach w Biskupicach. Nie było hura optymizmu bo to i dojazd 25km i nieznane nocne warunki biegania. A może będzie zimno?
Ku naszemu miłemu zaskoczeniu i mróz popuścił, i zgłoszony sedmioosobowy a więc konkretny udział zakręconych sprawiły, że pomysł zaczął się radośnie materializować.
Komitet powitalny Nowego Roku na biegówkach
Cieplej ubrani i zaopatrzeni w sylwestrowe akcenty wchodzimy o 23:00 na trasy biegowe. Czołówki i różowe swietliki na plecach kapitalnie znakują biegaczy i ożywiają mroki leśnych ścieżek.
Przyjdzie i taki Sylwester gdy księżyc dołączy do nas, rozjaśni i uatrakcyjni blaskiem tory. Ten, pierwszy, z dwu i pół godzinnym bieganiem na nartach zdala od męczącego jazgotu miasta cieszy ciszą przerywaną tylko wystrzałami fajerwerków sylwestrowych zabaw w okolicy a odbieranych jako odgłosy dalekiego polowania. Wybieramy łatwiejsze warianty trasy. Na rozdrożu tuż przed północą zaczynamy odliczanie i... strzelają szampany.
Mili bikestatowicze. Myślami byłem również i z Wami. To Wasza obecność na moim blogu daje mi kopa do robienia wpisów, siłę zarywania nocek by podzielić się z Wami fotkami i komentażami, owocuje nowymi pomysłami aktywności. Robię to co lubię i tego Wam z całego serca życzę.
Abyście w 2011 mogli, chcieli i robili to co Was kręci.
Cóż może cieszyć bardziej oczy w mroku niż zimne ognie?
Autofotka z nartą i sosną
A co życzyć takim ludziom?
Kilkoma terenówkami wjechali przed północą na nasze zalegalizowane, oznakowane i miesiącami przygotowywane trasy. Trasy, które mają służyć wszystkim chętnym do uprawiania narciarstwa biegowego.
Oby to do czego dochodzą swoją pracą i swoimi umiejętnościami było szanowane przez innych.
Teatrzyk "Geriatrzyk"
-
DST
34.00km
-
Sprzęt DEMA Deor (skradziony w 2013)
-
Aktywność Jazda na rowerze
Występują:
- zmęczenie materiału
- stan zapalny
- bóle stawu biodrowo-krzyżowego
- drętwienie nogi
Gościnnie:
- Voltaren
- DicloDuo
- Maść Końska
Akt 1
Rekonesans
Akt 2
58 Częstochowska Masa Krytyczna
Jutro Sylwester
Kobieta diabeł na Masie
Akt 3
Siłownia i Sauna
W honorowej asyście na 10 000 kilometrze Anwi
-
DST
44.00km
-
Teren
6.00km
-
Sprzęt DEMA Deor (skradziony w 2013)
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wypadło na drugi dzień świąt, na mroźną, śnieżną niedzielę. Mimo, że BS nie przyznaje za takie wyczyny diamentowych, złotych, srebrnych ani brązowych odznak to wykręcenie 10 000 km i to przez kobietę robi wrażenie. Chapeau bas. Miło więc było towarzyszyć anwi na tym wyjeździe.
Olsztyn? Czemu nie, jak najbardziej. To nasze ulubione klimaty.
Pod czujnym okiem Olsztyńskiego anioła.
Zmarznięci ale w poczuciu spełnionych misji, szczęsliwie wróciliśmy do ciepła swoich domów, do świątecznej, choinkowej aury. Patrząc na szopkę znów coś w sercu zastukało. Jakaż moc z niej bije.
PS
To są ozdoby, które wyszły spod rąk wspaniałego, częstochowskiego rzeźbiarza Jerzego Kędziory. Miałem zaszczyt poznać mistrza, zlecić mu temat wymodelowania ośmiu gipsowych figurek szopki i uczestniczyć w ich powstawaniu.
Unikam wpisów zerowych.
-
DST
8.00km
-
Sprzęt DEMA Deor (skradziony w 2013)
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ale biegówki aż się proszą o wpis.
Albo wskoczysz na rower i będzie o biegówkach, albo nie ma wpisu.
Wybrałem to pierwsze chociaż upierdliwe rozwiązanie bo mycie i suszenie roweru nieadekwatne do ilości przejechanych km`ów. I tym to podstępem przemyciłem na mój niby stricte rowerowy blog trzygodzinne bieganko. Na szczęście fotogaf (niezawodna anwi) przy tym był i uwiecznił białe szaleństwo.