Wspólne kręcenie z synem i ...
-
DST
53.00km
-
Teren
4.00km
-
Sprzęt DEMA Deor (skradziony w 2013)
-
Aktywność Jazda na rowerze
.
.
Rzadko mam okazję pokręcić z synem. Jeśli nadarza się taka to nie odpuszczam. Oczywiście zawsze w roli wapniaka i z góry na przegranej pozycji.
Tym razem było jeszcze gorzej bo Paweł na szosówce a ja na góralu. Na szczęście pomagał wiatr w plecy a mój młody wyrozumiale nie rwał się do przodu. I tak pomykaliśmy do Olsztyna (20km; średnia wyszła 28km/godz). Nawet nie zajechałem się. Mam nadzieję, że nie zniechęciłem go do kolejnych, wspólnych wypadów.
Paweł - rundka honorowa na rynku w Olsztynie.
Z Olsztyna młody sam pognał do domu a ja w Góry Sokole gdzie w okolicach Skały Pielgrzyma buszowała anwi. Dzisiaj, korzystając ze sprzyjającej niepogody miała w planie przeprowadzić kolejne obserwacje florystyczne i udokumentować je zdjęciami na temat „Stopnia odporności przylaszczek na wiosenne przymrozki i opady śnieżne ze szczególnym uwzględnieniem tulenia się płatków kwiatowych pod wpływem zimna”.
Odnalazłem ją dość szybko schyloną i focącą na poletku przylaszczek między wapiennymi ostańcami. Znam, rozumiem i szanuję jej słabość do tych kwiatuszków czego dowodem mogą być choćby tapeta z przylaszczkami na kompie czy wielkie marzenie aby uchwycić w kadrze motyla cytrynka (najlepiej kilka) na kwiecie przylaszczki. Chodzi o wyjątkową grę kolorów fioletu i żółci. Zapowiada się więc na permanentne, coroczne, wiosenne przylaszczkobranie. Być może zaowocuje kiedyś wydaniem albumu jurajskich kwiatów bo z wpisów i zdjęć na BS widać, że nie przepuszcza żadnemu kwitnącemu zielsku na Jurze.
Zostawiwszy panią badaczkę z tematem i nie niepokoiwszy, oparłem rower o zwalonego buka i zabrałem się za szukanie swojego tematu.
"Gałązka kwiatu całorocznego"
Bukiew w kuleczkach śniegu.
Jakaż wielka radość ogarnęła mnie gdy nieopodal ujrzałem ogrodzony, olbrzymi dół z otworem jaskini.
Zejście do otworu Jaskini Pochyłej.
Aż kusiło żeby zejść i zagłębić się w jej wnętrze. Jednak sypiący co chwila śnieg w postaci kuleczek styropianu (nie w postaci płatków) oraz strome, błotniste zejście mówiły „nie”. Odpuściłem i na razie poprzestałem na robieniu zdjęć. Krążąc wokół znaleziska, które słusznie oceniłem jako Jaskinię Pochyłą (była w planach na ten rok) namierzyłem otwór kolejnej jaskini. Też ogrodzony ale mniej zapraszający. Czyżby to była jaskinia Studnisko? Tak!
Otwór Jaskini Studnisko.
Kolejna sesja zdjęciowa. Paluszki grabieją, Styropian sypie.
Anwi ze swojego poletka wzywała do odwrotu i obrania kierunku na zupę w Olsztynie. Nie mówiąc „nie” podjąłem próbę szybkiego zejścia do jaskini Pochyłej. Przyjaciel kiedyś mi mówił, że można ją robić bez sprzętu najwyżej zjedzie się na d…
Ostrożnie by nie zjechać.
Ś l i s k o !
Ale tu zimno. Podają, że średnia roczna to 3 stopnie.
Gdy zadzwoniła komórka anwi z baru ja opuszczałem jaskinię. Udało się. Za 10 minut i ja wcinałem smaczną zupę wiejską.
Teraz, ogrzani i posileni podejmujemy walkę z wiatrem na powrocie do Częstochowy. Prognozy meteo sprawdzają się.
16:30 - wkładam ugotowany ryż pod pierzynę i wielowarzywną sałatkę do lodówki. Nie zdążyłem zjeść. Muszą poczekać bo znowu na trzy godziny wybywam z domu. Dobrze mieć wszędzie przyjaciół. Bartek wyciąga mnie na tenisa. Wchodzę na jego karnet. Kiedyś grałem często. Teraz krucho z kasą. Dzisiaj wcielam się w rolę trenera dla początkujących.
Obiecuję sobie znów pokazywać się na korcie ale na powietrzu bo hale są za drogie (65 zł/godz).
Wieczór – zaproszenie na saunę. Odpuszczam - basta – na dziś chwatit.
komentarze
Przypadkowo zajrzałem na Twój pierwszy wpis na tym blogu:
- Czwartek, 25 maja 2006 | dodano: 30.05.2009
18.00 podjeżdża Paweł pod moje okno i proponuje wypad na Zieloną Górę. Zaskoczony ale czemu nie.
a dziś:
- Niedziela, 1 kwietnia 2012 | dodano: 02.04.2012
Rzadko mam okazję pokręcić z synem. Jeśli nadarza się taka to nie odpuszczam.
Pozytywnie! :)
Pozdrawiam
Sylwek