Wytyczanie Mega Orbity wokół Częstochowy - cz.I
-
DST
153.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Uznałem że nadszedł czas na przekucie rozgrzanego do czerwoności kolejnego, rowerowego marzenia w czyn.
A marzenie jest nieziemskie, powiedziałbym kosmiczne. Okrążyć moje rodzinne miasto po MEGA Orbicie.
Moja skromna DEMA Deore służy mi od trzech lat i poczuła już smak skałek, piachów i korzeni Jury, przeszła chrzest bojowy na ś.p. Juramarathonie 2007, walczyła na Explorisach w Podlesicach i pod Gubałówką , stawiła czoło szosowcom na czasówce i wyścigu w Olsztynie, brykała na czeskich cyklosteskach, napinała łańcuch na podjeździe na Pradziada, cierpiała razem ze mną na piekielnej trasie MTB Istebna 08, wozi mnie co tydzień na saunę a w wolne dni wzywa do wyjazdu za miasto w znane i nieznane.
Ale wracając do MEGA Orbity.
Jak każda konkretna wyprawa wymaga jako takiego przygotowania.
Zaproponowałem Iwonie (http:/anwi.bikestats.pl/) wspólne przygotowanie trasy.
Propozycja została przyjęta i w dwójnasób wzięliśmy się do roboty. Powstała robocza mapa, wytyczona na całkiem przyjaznym programiku strony internetowej http://maps.google.pl
Przy kreśleniu orbity kierowaliśmy się trzema kryteriami:
1. Kształt orbity jak najbardziej zbliżony do koła
2. Drogi drugorzędne ale w 100% asfaltowe
3. Długość trasy (wraz z dojazdem do orbity i powrotem) do 250 km
Miłym zaskoczeniem przy przeglądaniu forum rowerowego było namierzenie podobnego pomysłu i mapki trasy wokół Częstochowy (ok. 100 km), z tym że o mniejszym promieniu i skierowanego do szosowców. Zdaję sobie sprawę że wielu częstochowskich bikerów snuje i realizuje podobne pomysły. A więc świadomie dołączam do ich grona.
I właśnie tą niedzielę przeznaczyliśmy na pierwszy, częściowy objazd trasy. Można przyjąć że przejechaliśmy „większą połowę” (każdy wie o co chodzi) trasy, notując kilometry, zaglądając do fajnych miejsc i cykając fotki. Nie żałowaliśmy sobie przydrożnych czereśni, lodów, małej gastronomi. Było też i coś dla ducha, jako że to niedziela i że dana nam była nie taka pogoda jaką zapowiadali. Nawet nie straszyło deszczem.
Co do orbity: wchodzi się na nią już po przejechaniu kilkunastu kilometrów na północ od Częstochowy, powyżej Kokawy. Ma to istotne znaczenie psychologiczne bo w miarę szybko wchodzimy na orbitę i zaczynamy orbitować a na zakończenie szybko z niej wracamy.
Jak każda przyzwoita orbita i ta nasza ma swoje „geumy”. To opisane przed chwilą to „pery” a „apo” złapie w Koszęcinie. Tam już będzie dobre 35 km.
Takie orbitowanie ma swoje zalety. Choćby to że podczas całodziennej jazdy czuje się bezpieczną odległość od Częstochowy, max 35 km i w każdej chwili można promieniście, w miarę szybko wrócić do domu.
Ale jedźmy dalej. Nie wiadomo dlaczego orbitujemy zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Mijamy Borowno (1h), Rzerzęczyce (2h), Krasice (3h), Żuraw (3,30h), Janów (4h), Żarki (4,30h), Koziegłowy (6h), Lubsza (6,30h), Koszęcin (7,30h).
Oczywiście te godziny nie pokazują czasu przejazdu tylko położenie miejscowości na mapie.
W Koszęcinie postanowiliśmy zakończyć pierwszą część objazdu trasy. Opuszczając promieniście naszą orbitę w kierunku Boronowa pozdrawiamy liczną, pieszą pielgrzymkę Koszęcinian wracającą z dwudniowej, corocznej pielgrzymki do Częstochowy. Kilkukilometrowa droga z oczekującymi z bukietami kwiatów rodzinami pielgrzymów. Nastrojowo.
Za tydzień chciałoby się sprawdzić pozostałą część orbity i ustalić dzień startu w kosmos.
Na razie namawiam na obejrzenie fotek na blogu Iwony." title="Fotoradar" width="442" height="600" />
Fotoradar© anwi
megaorbita© anwi