Folwark Kamyk - pit stop Mini Orbity
-
DST
122.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Folwark Kamyk jest głównym sponsorem Mini Orbity 2015. To tu rozpoczniemy naszą coroczną, rowerową orbitę. Użyczy orbitowiczom gościny podczas 24 godzinnego okrążania Czewki. Po każdym stukilometrowym okrążeniu zaserwuje bufet. Będzie tu też działał depozyt dla orbitowiczów.
Folwark Kamyk © krzara
Chyba mnie pogięło. Zamiast szykować się do niedzielnego obiadu wyruszam o jedenastej na testową rundkę Mini Orbity. Trzyma jeszcze zmęczenie po wczorajszym, rowerowym rajdzie, na dworze 25 stopni w cieniu a gałęzie drzew kołyszą się we wszystkie strony od wszędobylskiego wiatru. Wyniku to ja dzisiaj nie zrobię. No cóż na Orbicie może będzie lepiej. Pocieszam się, że dzisiaj kręcę bez plecaka, bez bagażnika, bez błotników. Właśnie tak jak widziałbym się na orbicie. Ubrany na krótko a z balastu tylko zestaw naprawczy w trójkącie pod ramą, dwa bidony i żelka/batony w kieszonce koszulki. Na początek luzackie 10 km do Folwarku w Kamyku zrobione w 26 minut. Od razu wyzerowanie licznika pod bramą Folwarku i rura na pętelkę. Kto sądzi, że te czekające nas setki to pikuś jest w błędzie. To nie jest trasa na bicie życiówek. Bliskość Czewki czyli olbrzymiego, kipiącego jądra Mini Orbity powoduje, że co rusz przyjdzie nam walczyć z krzyżówkami, zakrętami, przejazdami kolejowymi, rynkami małych miasteczek, psami i kotami wałęsającymi się po wioskach, nie wspominając o wzmożonym, weekendowym ruchu na drodze. Sama asfaltowa nawierzchnia jest na całej pętelce zupełnie znośna za wyjątkiem niebezpiecznych, głębokich, podłużnych rowków na drodze w okolicach Blachowni. Górek tylko kilka ale jak to wszystko pomnoży się przez pięć to cała pięćsetka wygląda nieciekawie wręcz groźnie.
Coś tam po drodze zapisałem, coś tam obliczyłem, jakieś fotki i po 4,5 godzinnej jeździe wjeżdżam na Folwark.
Folwark Kamyk wita © krzara
Uf, jak dobrze, że nie ma mowy o kolejnej rundce. Na Folwarku (godz.16) tłumy ale różnorodność stoisk rozbija obecnych. Dobry zespół gra i śpiewa na scenie. Każdy coś popija, pojada. Od słodyczy i ciast przez wędzonego pstrąga, pierogi, po gęsinę. Od wody mineralnej i soków przez herbatę, kawę po browary. Ku wielkiej radości spotykam gospodarza pana Zdzisława Bartelaka, który czujnym okiem dogląda interesu. Poznaje mnie i pyta o sprawy orbity.
W planie mam godzinkę relaksu na Folwarku. Coś więc trzeba wszamać. Wybieram placki ziemniaczane i żywe piwko. O ile piwko leje się od razu to na placki muszę czekać piętnaście minut. Tu wszystko robi się od podstaw i akurat trzeba rozrobić ciasto.
Aparat w jedną dłoń, piwko w drugą i zaczynam buszować po Folwarku słuchając rytmicznych piosenek. Zobaczmy co tu jest.
Kuchnia © krzara
Na słodko © krzara
Scena © krzara
Oczko wodne © krzara
Mini zoo © krzara
Dla pań i panów © krzara
Nie zdradzę wszystkiego tylko polecam tu zajrzeć. Folwark to nietuzinkowa propozycja.