Zabawa w speleologów - Jaskinia Cabanowa (Lisia)
-
DST
101.00km
-
Teren
4.00km
-
Sprzęt DEMA Deor (skradziony w 2013)
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ostre, oślepiające słońce zmierza ku zachodowi. W dali, na horyzoncie, wyraźnie na tle błękitnego nieba rysują się dwie wieże zamku olsztyńskiego. U podnóża Gór Towarnych mijamy zaparkową terenówkę Jurajskiego, Górskiego Pogotowia Ratunkowego. Tu nie ma żartów.
On musi gdzieś tu być pod jedną ze skałek. W poszukiwaniu otworu Jaskini Cabanowej przeczesujemy z anwi wzgórze najeżone białymi, wapiennymi skałami. Pojedyncze sosny, krzewy jałowca i dzikiej róży zielenią uzupełniają skalisty krajobraz. Mimo wieczorowej pory sporo osób kręci się po wzgórzu i zalicza kolejne skałki. Są i cholerni kładowcy, zakłócający ciszę urokliwego miejsca i niszczący jurajskie ścieżki. My chcemy ponownie zajrzeć w głąb Gór Towarnych. Po drugiej stronie Wzgórza niedawno penetrowaliśmy Jaskinię Towarną i Niedźwiedzią. Dzisiaj kolej na korytarze Jaskini Cabanowej.
Jaskinia wyróżnia się kilkoma ciekawymi cechami:
ciasnym, bardzo niskim wejściem,
jadowitymi pająkami Meta Menardi, które zadomowiły się u wejścia do jaskini,
meandrującym korytarzem,
wapiennymi naciekami.
To wszystko kusi aby poznać, zobaczyć, przeżyć coś niezwykłego.
Będąc pod ogromnym wrażeniem ośmiu wcześniej penetrowanych w tym roku jaskiń jurajskich (łatwych, bez sprzętu) postanowiłem naszą zabawę w speleologów potraktować troszkę poważniej. Zdobyłem kultową książkę o jaskiniach jurajskich „Jaskinie Wyżyny Krakowsko-Wieluńskiej” Szerelewicza z 1986r.
Zakupiłem również kask licząc się z ewentualnymi trudniejszymi wyprawami.
Cieszą mnie również odwaga i podobne zamiary anwi, która dzielnie towarzyszy mi w wyprawach, jest nieocenionym nadwornym fotografem i asekuruje w mrokach ziemi.
Jest!!!
Zdjęcia i informacje z internetu, i tym razem pomogły naprowadzić nas na otwór jaskini.
Wygląda ambitnie. Jak zawsze przed wejściem ceremonia przeistoczenia się z bikera w grotołaza. Co zabrać a co i gdzie zostawić. Znikniemy na godzinę, może dwie.
Poziomy, szeroki ale bardzo niski otwór atakujemy na brzuchu, nogami do przodu. Po minięciu głazu zasłaniającego otwór pełzamy dalej tyłem kilka metrów pokonując dodatkowo półmetrowy uskok.
Teraz można już kucnąć, obrócić się i szukać pająków. Dalej po pokonaniu obniżenia przedostajemy się do wąskiego ale wysokiego, meandrującego kilkanaście metrów korytarza. Jaskinia jest mokra i lekko błotnista. Wchodzimy do dużej komory bogatej w przeróżne formy naciekowe.
Sporo małych, uroczych stalagnatów i kolumienek
Można strzelić sobie
autofotkę w naturalnej, szpatowej ramce.
Wokół królują kakaowe polewy.
Tete a tete
Od głównej komory odchodzi kilkunastometrowy, ślepy korytarz z półtorametrowym progiem po środku. Do zrobienia. Tu trzeba trochę poskakać.
Zauważyłem, że świetnie oddycha mi się w tych jaskiniach. To za sprawą rześkiej temperatury i dużej wilgotności. Żal wracać.
Teraz ja uwieczniam wyczyn Iwony jak wychodzi na powierzchnię.
Na zakończenie miła, wesoła pogawędka ze Zbyszkiem i Łukaszem. Oni też chcą dołączyć do jaskiniowców. Powodzenia!
komentarze
Zbyszek..
Kre†
Oczywiście spenetrowaliśmy też Jaskinię Towarną, Niedźwiedzią i Dzwonnicę - chociaż nie znałem wówczas ich nazw. Ówczesne gabaryty pozwalały na przeciskanie się pomiędzy nimi. Cabanowej nigdy nie odnaleźliśmy, chociaż słyszeliśmy, że da się w jeszcze jednym miejscu zejść pod ziemię. Dzięki Tobie i Anwi widzę, że nic straconego - kiedyś ją znajdę... :cP