Moje ulubione miejsce - Góra Ossona
-
DST
52.00km
-
Teren
35.00km
-
Sprzęt DEMA Deor (skradziony w 2013)
-
Aktywność Jazda na rowerze
Najchętniej pokręciłbym dzisiaj do Laponii albo do Mikołajek. No, w ostateczności do Mikołowa. Toż to Dzień Mikusia. Spotkałem go wczoraj ale nie przyjąłem prezentu. Jak chce to niech przyjdzie normalnie, jutro, a prezent nie wręcza tylko tradycyjnie wsadzi pod poduszkę. A najlepiej z rózgą wtedy będę wiedział że nie słodzi a wali prawdę. Co to za nawyki!
Nie decydując się na daleką wyprawę mimo sprzyjającej, niezimowej pogody, zaproponowałem ambitną dawkę terenu. To jest to co tygrysy lubią najbardziej.
Na dziewiątym kilometrze od domu
(patrz wskazanie licznika na zdjęciu),
na terenach należących do Huty Częstochowa, rozpościera się
wzgórze zwane Górą Ossona.
Polubiłem to miejsce. Omijane przez turystów, ignorowane przez kartografów, publicznie napiętnowane. Jakby się dało to wymazaliby go z map. Istna biała plama. A tu się tak nie da. Internet prawdę ci powie.
Bo jakie jest najwyższe wzniesienie na terenie miasta Częstochowy? Góra Ossona. 316m.
Gdzie założono zaraz po wojnie Placówkę lotniczą z lotniskiem szybowcowym? Na Ossonie. 1946r.
Gdzie wybudowano olbrzymie, podziemne zbiorniki wodne i przepompownie wody dla Huty? Na Ossonie.
Na jakich terenach działał i miał budynki gospodarcze Akademicki Klub Jeździecki? Na Ossonie.
Skąd rozpościera się najlepszy widok na potężną Hutę, przemysłową wizytówkę Częstochowy? Z Ossony.
Robimy parę zdjęć w porannym, rozproszonym świetle słońca, nie mogącego przebić się z za chmur.
Figurka Matki Boskiej, tablica pamiątkowa lotniska,
fragmenty nieczynnej hydrobudowy, ogrodzeń, fundamentów. Wszystko w scenerii skał wapiennych, odsłoniętych o tej porze roku. Duża porcja lokalnej, mało znanej nawet Częstochowianom historii. A my śmigamy po zboczach Ossony łypiąc co jakiś czas a to na ślady nie tak odległej historii, a to na skałki i krzaczaste wzgórza, a to na liczne kominy huty zajmującej pół horyzontu.
Długim zjazdem spadamy w kierunku Olsztyna a właściwie w kierunku interesujących nas dzisiaj Gór Towarnych leżących przed Olsztynem.
To tu trenuje się, szlifuj formę i technikę na góralach . My zaliczamy najłatwiejsze podjazdy i
zjazdy.
Tej jesieni wpadają mi w oko wszystkie owoce Jury: dzika róża, tarnina, głóg.
Dzisiaj padło na
jałowiec,
którego krzaki licznie porastają skalne wapienne wzgórza.
Granatowe i jasnozielone, malutkie kuleczki owoców. Na razie zdjęcie ale w przyszłości kto wie, może jałowcówka?
Usatysfakcjonowani kilometrami terenu i swojskimi, jurajskimi widokami zaglądamy do Leśnego.
Rety! Toż to zlot Bikerów. Widać pogoda wygnała z domu nie tylko twardzieli ale i tych mniej rozkręconych. Przybytek rowerowej muzy tętni życiem. Uzupełniamy elektrolity, gadamy i żartujemy. Kumple z forum rowerowego. Kolorowo, wesoło. Gorący żurek z kiełbaską (dzisiaj na mnie kolej). Do zoba i dalej w teren. A co. Rower już i tak cały w błocie. Dzisiaj fajnie ale wczoraj cały dzień padało a więc miejscami ciekawie. Najciekawiej na ścieżkach rozjeżdżonych przez kłady bądź jeepy. Loteria. Przejedzie się czy podpórka w błocie?
Trochę ograniczony czasem nie mogę za bardzo oddalać się od Częstochowy. No ale wymazać ubiegło tygodniową plamę i pozbierać trochę jabłek to powinniśmy zdążyć. Przecież Anwi wcześniej czy później tego mi nie daruje. Anwi jakby to przewidziała i zabrała swój plecak. Ja jestem nieprzygotowany ale w końcu to i do trzech głębokich kieszeni koszulki rowerowej też coś się zmieści. No to górkami na Mstów zahaczyć o sady.
A co to? Z daleka wyglądało jak
rurociąg
Wieczorem trzeba na wszelki wypadek zajrzeć pod poduszkę.
Może pamiętał o mnie.
komentarze